Jak twierdzi Arkadiusz Szyszkowski doktorant w Instytucie Nauk Prawnych PAN, wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi zagrożenie życia, zdrowia lub mienia w wielkim rozmiarze, można ominąć procedury konkurencyjne. Bieżącą naprawę wałów, remont czy rozbiórkę budynku, który po zalaniu grozi zawaleniem, można zlecić z wolnej ręki. Naprawa wałów przeciwpowodziowych w czasie trwania powodzi uzasadnia skorzystanie z tego trybu udzielenia zamówienia, ale sprawa komplikuje się, gdy mija bezpośrednie zagrożenie i woda opada. W tej sytuacji, użycie zamówienia z wolnej ręki staje się zdaniem wielu dyskusyjne. Podobnie w przypadku zastosowania trybu negocjacji bez ogłoszenia. Tryb ten jest równie szybki jak zamówienie z wolnej ręki, ale nieco łatwiej jest spełnić przesłanki jego zastosowania. Nie ma tu bowiem mowy o konieczności natychmiastowego wykonania zamówienia, lecz o pilnej potrzebie jego udzielenia. Wobec czego - nie trzeba czegoś natychmiast budować, tylko pilnie zlecić wybudowanie.
Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych zauważa, że naprawa wałów i budowa nowych po powodzi będzie już musiała odbywać się w jednym z trybów konkurencyjnych (np. w trybie przetargu nieograniczonego). Samo zagrożenie powodzią w przyszłości nie wypełnia przesłanki bezpośredniego zagrożenia i nie uzasadnia konieczności podjęcia natychmiastowej reakcji. Wobec tego, zamówienie z wolnej ręki nie znajdzie tu zastosowania.
Źródło: "Rzeczpospolita" 24.05.2010 r.