"Sądy muszą zastosować te przepisy bez zbędnej zwłoki. To nie jest nowa sytuacja, takie sytuacje sądownictwo zna i zawsze sobie z nimi radziło" - powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.
Wątpliwości dotyczące dostosowania kar wobec skazanych za czyny, które teraz staną się wykroczeniami, wywołane zostały wchodzącymi 9 listopada w życie przepisami z dużej nowelizacji Kodeksu postępowania karnego oraz innych ustaw, w tym Kodeksu wykroczeń. Prezydent podpisał te zmiany 17 października. Większość zapisów nowelizacji odnosząca się do reformy procedury karnej ma wejść w życie od początku lipca 2015 r. Jednak tylko dwutygodniowy termin na wejście w życie przewidziano dla przeniesienia do Kodeksu wykroczeń odpowiedzialności za prowadzenie w stanie nietrzeźwości pojazdu innego niż mechaniczny - czyli np. roweru. W listopadzie w życie wejdzie także zmiana progu, od którego kradzież z wykroczenia staje się przestępstwem. W nowelizacji zapisano, by była to jedna czwarta minimalnego wynagrodzenia (dziś - 400 zł), a nie obecne 250 zł.
Zmiany - oznaczające złagodzenie kar wymierzanych za czyny, które teraz staną się wykroczeniami - wzbudziły obawy części prawników. Jak wskazywano sądy będą musiały obecnie dokonać przeglądu akt tysięcy spraw, dostosować orzeczone już wcześniej kary wobec tych kategorii skazanych i - tam, gdzie to konieczne - zamienić je na łagodniejsze, czyli np. zwolnić niektóre osoby z zakładów karnych.
"Osoby, które odbywają kary pozbawienia wolności nie mogą czekać, aż sąd się tym zajmie. Nie widzę przeciwwskazań, aby osoby zwolnione później niż 9 listopada, nie mogły dochodzić roszczeń w związku z bezprawnym pozbawieniem wolności" - powiedział PAP sędzia Rafał Puchalski ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Dodał, że według niego "podstawowym błędem było określenie krótkiego, dwutygodniowego terminu vacatio legis".
Królikowski przypomniał, że dostosowanie orzeczonych wcześniej kar jest obowiązkowe, gdyż zgodnie z Kodeksem karnym jeżeli "według nowej ustawy czyn objęty wyrokiem zagrożony jest karą, której górna granica jest niższa od kary orzeczonej, wymierzoną karę obniża się" do górnej granicy kary z nowej ustawy. Z kolei jeżeli według nowej ustawy czyn objęty wyrokiem nie jest już zagrożony karą więzienia, to karę tę zamienia się na grzywnę lub ograniczenie wolności.
Wiceminister podkreślił jednocześnie, że - w jego ocenie - nie istnieje obowiązek zastosowania tych przepisów już w dniu wejścia nowelizacji w życie.
"Do tej pory funkcjonowało to w inny sposób. Zmiana przepisów, która była wprowadzeniem w prawie karnym ustawy łagodniejszej wiązała się ze zmianą sposobu funkcjonowania sądu w stosunku do osób skazanych, ale nie było wymogu, aby to następowało w dniu, w którym przepisy wchodziły w życie" - zaznaczył Królikowski. Dostosowanie kar - jak zaznaczył - jest obowiązkiem, ale wykonanie tego obowiązku "jest rozłożone w czasie".
Zdaniem Królikowskiego ewentualne zwolnienie z zakładu karnego skazanego objętego korzystniejszymi przepisami później niż 9 listopada, nie będzie stanowiło dla niego podstawy do ubiegania się o odszkodowanie za bezprawne pozbawienie wolności, jeżeli "organy sądowe w sprawie tego skazanego będą działały bez zbędnej zwłoki".
Odnosząc się do przyczyn niewprowadzenia w nowelizacji dłuższego - na przykład półrocznego zamiast dwutygodniowego - terminu wejścia w życie przepisów wiceminister zaznaczył, że byłoby to niekorzystne dla obywateli. "Oznaczałoby to, że sądy przez sześć miesięcy orzekałyby niekorzystnie dla obywateli, bo wiedząc o tym, że za pół roku czyny przestaną być przestępstwem, skazywałyby za przestępstwo" - dodał.
"Do przejrzenia są teraz dziesiątki tysięcy spraw. Gdyby był choćby miesięczny okres na wejście w życie tych przepisów, byłoby dużo łatwiej. Na pewno sądy będą miały bardzo dużo pracy w przyszłym tygodniu" - ocenił natomiast sędzia Puchalski.