Z b. prokurator, radcą prawną i prorektor ds. studiów prawniczych Akademii Leona Koźmińskiego, specjalizującą się w dziedzinie kryminalistyki rozmawiamy o sprawie Kajetana P., oskarżonego o brutalne zabójstwo lektorki języka włoskiego w 2016 r. Jego proces ma właśnie ruszyć. Akt oskarżenie był zwracany prokuraturze z powodu dwóch rozbieżnych opinii dot. poczytalności mężczyzny.
 
Patrycja Rojek-Socha: Kwestia poczytalności będzie kluczowa dla tej sprawy?
Monika Całkiewicz: Prawdopodobnie tak, i najtrudniejsza do oceny. Poczytalność w tej sprawie od początku budziła kontrowersje. Pierwszy zespół biegłych, który oceniał Kajetana P., po obserwacji sądowo-psychiatrycznej, trwającej kilka tygodni stwierdził niepoczytalność. Zazwyczaj opinia wydana po obserwacji, jest najbardziej wartościowa bo biegli mają możliwość codziennego kontaktu z podejrzanym, mogą obserwować jego i jego reakcje. W tej sprawie prokurator dążył do podważenia opinii biegłych, których sam powołał.
 
Ale kolejna opinia wskazała na poczytalność?
Tak, tylko że ta kolejna opinia nie była już poprzedzana dodatkową obserwacją, bo obserwacje można zarządzić tylko raz. Ponadto z informacji prasowych wynika, że także w przypadku tej opinii zespół prawdopodobnie nie był jednomyślny - jeden z biegłych skłaniał się do stwierdzenia niepoczytalności.

Opinie sądowo-psychiatryczne dotyczące poczytalności oskarżonego w chwili czynu to zawsze opinie zespołowe. To jedyny taki przypadek w kodeksie postępowania karnego, że musi opiniować przynajmniej dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, a w sprawach takich jak ta powołuje się jeszcze zazwyczaj biegłego psychologa, czasami seksuologa.
 
Takie sytuacje - stwierdzenie niepoczytalności sprawcy - są częste?
To bardzo sporadyczne przypadki. Gdybyśmy prześledzili historię polskiej kryminalistyki, np. pod kątem seryjnych zabójców, w większości tych spraw biegli uznawali sprawców za poczytalnych. Często opinie biegłych psychiatrów wskazują na to, że sprawca ma jakieś zaburzenia osobowości, ale to nie wystarczy by powiedzieć, że w chwili czynu był niepoczytalny.
 
Jakie przesłanki muszą być spełnione?
Pierwsza to stwierdzenie choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych. Drugą jest to, by na skutek tych zaburzeń sprawca w chwili popełnienia czynu, nie mógł rozpoznać znaczenia tego czynu lub pokierować swoim postępowaniem. Mówiąc w pewnym uproszczeniu ta dysfunkcja psychiczna musi odzwierciedlać się w jego zachowaniu w ten sposób, że on nie wie co robi albo nie może się powstrzymać.
 
Kajetan P. zabójstwo zaplanował, ofiarę wybrał, potem uciekał aż na Maltę - to nie świadczy o poczytalności?
Zacznijmy od tego, że sprawstwo Kajetana P. nie zostało jeszcze przesądzone. Tym też sąd musi zająć się w toku procesu. Natomiast odpowiadając na pytanie - w powszechnym przekonaniu osoba niepoczytalna to taka, która działa niezbornie albo uważa się za Napoleona. Tymczasem osoby cierpiące na różnego rodzaju psychozy czasami zachowują się na pozór bardzo racjonalnie. To nie jest tak, że np. schizofrenik nie jest w stanie logicznie działać. Nie wiem, jakie zaburzenia psychiczne dostrzeżono u Kajetana P., ale z mojej wiedzy wynika, że w przypadku niektórych, nawet poważnych chorób psychicznych, oskarżeni zachowywali się z perspektywy zewnetrznego obserwatora w sposób normalny.
 
Co teraz, sąd musi powołać nowych biegłych?
Niekoniecznie. Sąd ma dwie sprzeczne opinie, prokurator skonfrontował biegłych w zakresie poczytalności i najwyraźniej ocenił, że rację mają ci, którzy wydali opinię niekorzystną dla oskarżonego. Ocena sądu może być inna, czyli może uznać, że to pierwsza opinia jest wiarygodna. Jeśli obie opinie budzą nadal watpliwości i nie rozwieje ich przesłuchanie biegłych na rozprawie, do którego najprawdopodobniej dojdzie, sąd oczywiście może powołać kolejnych biegłych.
 
A jeśli przychyli się do niepoczytalność? 
To jest kwestia kluczowa, bo jeżeli okaże się, że Kajetan P. jest osobą niepoczytalną wówczas nie można go ukarać. Osobie niepoczytalnej nie można przypisać winy. Sąd umieści oskarżonego bezterminowo w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym o ile biegli ocenią, że istnieje ryzyko popełnienia przez niego kolejnego poważnego przestępstwa. W cywilizowanym społeczeństwie osoby z zaburzeniami psychicznymi leczy się, a nie karze.