Bianca-Beata Kotoro z Uniwersytetu SWPS uważa, że ujawnione ostatnio w mediach skandale seksualne zarówno w kraju jak i za granicą są szansą na przełamanie tabu i pokazanie, że problem istnieje i trzeba z nim walczyć. - Jeżeli mamy sławne osoby, które nagle postawiły się i powiedziały "koniec", to daje to poczucie siły, którą wyzwala grupa. Jak się zbierzemy, zwierzymy i będzie nas więcej, to może coś będziemy mogli zrobić na przyszłość, nie tylko dla siebie, ale też dla innych - podkreśla.
Zastępczyni rzecznika praw obywatelskich Sylwia Spurek zwraca uwagę, że zgodnie z polskimi przepisami molestowanie seksualne jest dyskryminacją ze względu na płeć i jest to każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym, którego skutkiem jest naruszenie godności pracownika.
- Kluczowa jest percepcja osoby, która jest dotknięta tym zachowaniem. Zgodnie z definicją kodeksu pracy jest to każde niepożądane zachowanie, czyli takie, które jest nieakceptowane przez tę osobę. Zachowanie oczywiście musi mieć charakter seksualny, lub odnosić się do płci; to są komentarze, gesty, niechciany dotyk - wyjaśniła Spurek.
Dr spurek zaznaczyła, że w pierwszej kolejności poszkodowana osoba powinna zgłosić się do pracodawcy. - W przypadku molestowania seksualnego bardzo ważne jest, nawet dla celów dowodowych, żeby pokazać ten nasz brak akceptacji dla tego typu zachowań. Jeżeli to nie zadziała, zawsze mamy otwartą drogę sądową - podkreśliła zastępczyni RPO. (ks/pap)
Molestowanie wymaga specjalnej regulacji?
Problem molestowania seksualnego to wielkie tabu w Polsce, a społeczeństwo za słabo na to reaguje - ocenia psychoseksuolog Bianca-Beata Kotoro. A zastępca RPO dr Sylwia Spurek przypomina, że molestowanie seksualne jest zdefiniowane w polskim prawie wyłącznie w kodeksie pracy i tzw. ustawie równościowej i dotyczy jedynie stosunków zatrudnieniowych.