Obecnie emerytura rośnie wszystkim raz w roku o ustalony procent. Skala kwotowa podwyżki zależy więc od wysokości pobieranej emerytury. Najbiedniejsi emeryci, którym ZUS wypłaca najniższe świadczenia, dostają podwyżkę w wysokości 20-30 zł, a ci, którzy wypracowali znacząco wyższą emeryturę, mogą otrzymać 100-200 zł. Tylko niewielka część pieniędzy, które rząd przeznacza co roku na podwyżki emerytur, trafia do najbiedniejszych. Premier chce zmienić ten stan rzeczy i wprowadzić jednakową podwyżkę dla wszystkich.
„PKPP Lewiatan dostrzega problem osób, które otrzymują niskie emerytury, często w minimalnej wysokości. Nowe zasady waloryzacji świadczeń budzą jednak wątpliwości. - Skorzystają na nich jedynie osoby pobierające niskie emerytury, pokrzywdzeni mogą się poczuć ci, którzy dzięki wysokim kwalifikacjom i cięższej od innych pracy dostają wysokie świadczenia. Propozycja waloryzacji kwotowej może być niezgodna z Konstytucją RP - stwierdza w opublikowanym 29 grudnia oświadczeniu Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Zdaniem tej organizacji, niezależnie od wszystkiego należy zastanowić się, czy stać nas na utrzymanie obecnego sposobu waloryzacji świadczeń. Lepszym rozwiązaniem byłaby waloryzacja rent i emerytur o inflację a bez uwzględnienia wzrostu wynagrodzeń. - Waloryzacja o 20 proc. wzrostu realnego przeciętnego wynagrodzenia, przy założeniu, że będzie wyższe o 3 procentowy, to koszt rzędu 0,20 x 0,03 x 120 mld = 0,7 mld zł rocznie i taka byłaby oszczędność" - mówi Małgorzata Rusewicz, dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy PKPP Lewiatan.