Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie zaprotestowała w piątek 5 października przeciwko zastosowaniu przez premiera Jarosława Kaczyńskiego podczas debaty z Aleksandrem Kwaśniewskim zbitki słów: korporacje – korupcja. Reakcja to dość spóźniona – prawie tydzień po wydarzeniu – ale i tak jedna z nielicznych. Jeśli nawet były jakieś inne, to nie przebiły się do opinii publicznej.
- Premier Jarosław Kaczyński kilkakrotnie wyraził pogląd, jakoby jednym z zasadniczych problemów naszego kraju było funkcjonowanie w nim korporacji, które to korporacje umieścił na wspólnej płaszczyźnie ze zjawiskami przestępczości i korupcji. Stawianie znaku równości pomiędzy zjawiskiem korupcji i korporacjonizmu jest rodzajem nieuprawnionej manipulacji. Korupcja jest bowiem przestępstwem, zaś funkcjonowanie korporacji zawodowych skupiających przedstawicieli wolnych zwodów jest normalnym zjawiskiem w każdym demokratycznym państwie – czytamy w stanowisku warszawskiej OIRP.
Komentarz Krzysztofa Sobczaka, publicysty prawnego:
Oburzenie warszawskich radców jest uzasadnione, ponieważ Jarosław Kaczyński rzeczywiście kilkakrotnie w czasie debaty użył słów: korporacje i korupcja w jednym ciągu, wręcz jako zbitki mogącej sugerować, że jest między nimi duże podobieństwo znaczeniowe. Z kontekstu wypowiedzi premiera (walka z patologiami) może wręcz wynikać, że miedzy tymi pojęciami jest bezpośredni związek. Reakcja radcowskiego samorządu nastąpiła po słynnej debacie w telewizji, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że to nie tam miała miejsce premiera tego „utworu”. Funkcjonuje on w politycznym obiegu już od połowy września, czyli od czasu wiecu wyborczego w Lublinie, a może w Kielcach. Premier Jarosław Kaczyński był wtedy w obydwóch tych miastach, i po odbytych tam wiecach w niektórych relacjach prasowych pojawiła się ta gra słów: korporacje – korupcja. Było tam wiele różnych wypowiedzi lidera PiS, wiec te akurat zauważyli tylko nieliczni dziennikarze, nie przebiła się też na czołówki. W każdym razie wtedy to padło i od tamtej pory Jarosław Kaczyński powtarza te słowa z typową dla siebie konsekwencją. Nie mogło ich oczywiście zabraknąć także w najważniejszym w ostatnich dniach wystąpieniu. To ulubione hasło powtórzone zostało nawet kilkakrotnie, w kontekście oczywiście negatywnym. No, bo wiadomo korupcja to zło powszechnie potępiane, chociaż przez niektórych wciąż praktykowane. Korporacje natomiast to zło może nie tak całkiem przez szersze rzesze ludności rozpoznawane, ale jak dostatecznie często się powtórzy, rzecz na pewno spopularyzuje się.
Niby nic nowego, ale jedna nowość w czasie debaty była. Gdzieś tak mniej więcej przy piątym, a może szóstym powtórzeniu zbitki: korporacje – korupcja, premier zapowiedział, co zamierza z tym zrobić. Otóż ambicją prezesa PiS jest zdobyć w wyborach taką większość, żeby rządzić, albo jeszcze więcej, żeby móc zmienić Konstytucję. A co konkretnie PiS zamierza zmienić w ustawie zasadniczej? A no po raz pierwszy premier wyraźnie powiedział: to co jest tam o miejscu i roli samorządów zawodowych.