Kowalewski to autor głośnych publikacji "Rzeczpospolitej" o Lidii Staroń. We wrześniu 2008 r. napisał, że posłanka Platformy wzbogaciła się o kilkaset tysięcy zł dzięki nowelizacji Prawa spółdzielczego, nad którą pracowała. Miało to polegać na tym, że olsztyńska posłanka za 749 zł uwłaszczyła lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy.
Za artykuły te Staroń pozwała najpierw "Rzeczpospolitą", a później samego Kowalewskiego. Pod koniec grudnia ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał gazecie przeprosić posłankę i wpłacić łącznie 90 tys. zł na cel charytatywny. Sąd za "nieprawdziwy" uznał zarzut o "uwłaszczeniu się" Staroń dzięki noweli Prawa spółdzielczego. Ocenił też, że Kowalewski nie dochował należytej staranności przy gromadzeniu materiałów prasowych i nie zweryfikował prawdziwości stawianego posłance zarzutu.
Sprawa o ochronę dóbr osobistych przeciwko Kowalewskiemu jest wciąż w toku, wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł. Sam Kowalewski również wytoczył Staroń proces i to zarówno na drodze cywilnej, jak i karnej. Chodziło o krytyczne wypowiedzi posłanki w mediach na temat jego publikacji.
Komisja regulaminowa rozpatrywała w środę wniosek Kowalewskiego o uchylenie Staroń immunitetu - bez tego bowiem nie może się toczyć proces karny. Dziennikarz nie stawił się na środowe posiedzenie; nie przysłał również swego pełnomocnika.
Staroń podczas posiedzenia komisji przypomniała o korzystnym dla siebie wyroku sądu. Argumentowała również, że jej ocena publikacji "Rzeczpospolitej" była "łagodna". Jak mówiła, artykuły Kowalewskiego nazwała m.in. "głupotami".
Komisja w głosowaniu tajnym postanowiła rekomendować Sejmowi, by nie zgodził się na uchylenie posłance immunitetu. (PAP)