Zły stan polskiego prawa budowlanego prof. Niewiadomski tłumaczy tym, że do dziś znakomicie trzyma się resortowy system tworzenia prawa. - Jest to główne źródło nieszczęść, bowiem prawo przestaje być systemem, a staje się zbiorem fragmentarycznych rozwiązań. Nic jednak dziwnego, skoro resorty są rozliczane z liczby wniesionych pod obrady Sejmu ustaw, niezależnie od tego, czy są one dobre czy złe – podkreślał. – Trudno zastanawiać się nad racjonalnością stosowania poszczególnych przepisów, skoro mało kto je rozumie – dodał profesor, który przedstawił projekt kodeksu.
Jego kręgosłupem jest przywrócenie zasady wolności budowlanej. – Nie chodzi o to, by móc budować np. w parkach, bo to oczywisty nonsens. Chodzi o to, by umożliwić realizację inwestycji z wyjątkiem ściśle określonych ograniczeń w prawie – dodał prof. Niewiadomski. Jego zdaniem trzeba konkretnie określić zakazy inwestowania, a nie tylko ich domniemywać.
Kolejnym elementem kodeksu budowlanego jest ekonomizacja gospodarowania przestrzenią. – Trzeba powiedzieć inwestorom – możecie działać w konkretnych miejscach wytypowanych przez gminy, które są zobowiązane do zapewnienia tam infrastruktury. Jeśli chcecie inwestować gdzie indziej, to proszę bardzo – ale infrastrukturę musicie sobie zorganizować sami. Na dodatek będziecie płacić wyższe podatki – wyjaśnił koncepcję prof. Niewiadomski. Przedstawił też propozycję następczej, a nie prewencyjnej kontroli procesu inwestycyjnego. – Dziś zanim rozpocznie się budowę, trzeba mieć masę pozwoleń. Może warto pomyśleć, by zrobić inaczej – inwestujesz zgodnie z prawem, ale na własne ryzyko. Jest to pewno nieco kłopotliwe, ale zostawiamy inwestorowi furtkę – może wrócić do kontroli przed rozpoczęciem prac – wyjaśnił profesor. W swoim projekcie kodeksu zajął się też sprawą rewitalizacji terenów zdegradowanych ekologicznie. – Proponuję wspólne studium zagospodarowania przestrzennego dla aglomeracji – mówił profesor. Fundamentem kodeksu ma też być jedna, główna decyzja na rozpoczęcie inwestycji. – Wprowadzamy też zasadę jakości procesu inwestycyjnego. Proponujemy wprowadzenie rejestru budowlanego, który funkcjonowałby jak rejestr sądowy – wyjaśnił prof. Niewiadomski. Jego zdaniem skuteczna walka z korupcją to nie szczegółowe przepisy, a kontrola społeczna.
Zaproponowany przez prof. Niewiadomskiego kodeks budowlany jest alternatywą dla przygotowywanej od trzech lat ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, która jest obecnie w rządowym centrum legislacyjnym. Zdaniem uczestniczącego w debacie przedstawiciela Ministerstwa Infrastruktury, w projekcie ustawy jest bardzo dużo uregulowań pokrywających się z kodeksem prof. Niewiadomskiego.
Prowadzący debatę doradca Prezydenta Pracodawców RP, Jacek Bielecki, podkreślił jednak, że zdaniem inwestorów rządowy projekt nie tylko nie skróci i uprości prawo, lecz go wydłuży o ok.40 proc. – Więcej będzie procedur, propozycje rządu utrudnią proces inwestycyjny – podkreślił Bielecki.
- Kodeks budowlany może być niespójny z innymi dokumentami – ostrzegał Grzegorz Buczek, Wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich. Przedstawił także pogląd, że kodeks budowlany w takim modelu niekoniecznie porusza wszystkie aspekty i respektuje wszystkie wartości.
Andrzej Duch z Urzędu Miejskiego w Gdańsku zwrócił z kolei uwagę na inny problem. Negocjacje planów inwestycyjnych trwają często dwa lata. Inwestorzy napotykają się na bariery infrastrukturalne – ostrzegał. Jego zdaniem inspektorzy nie są w stanie egzekwować prawa.
Architekt jest w sytuacji najmniej komfortowej – stwierdził natomiast Sławomir Żak, Wiceprezes ds. Wewnętrznych Krajowej Rady Izby Architektów. Zaznaczając tym samym, że architekt musi ponosić odpowiedzialność za dużą liczbę informacji wypływających z różnych norm prawnych. Zdaniem Żaka, problemem w znacznej mierze jest odpowiedzialność, którą w tym przypadku trzeba się podzielić solidarnie.