Ekspertka zarazem zwraca uwagę, że "jeśli ustawa wejdzie w życie w obecnym kształcie, to firmy ubezpieczeniowe, a w szczególności zakłady ubezpieczeń na życie, które mają na sumieniu nieetyczną sprzedaż ubezpieczeń inwestycyjnych, będą mogły odetchnąć z ulgą, bo nowe przepisy nie będą miały zastosowania do umów, które zostały zawarte wcześniej".
"Więc dalej będą mogły ignorować swoich naciągniętych klientów. Nadzór też odetchnie z ulgą, bo +ryzyko systemowe+ zostanie zażegnane (...) Tylko, że tysiące osób nabitych w polisy, próbujących odzyskać horrendalne opłaty likwidacyjne, pozostaną w dokładnie takiej sytuacji jak teraz - skazane na długotrwałą, kosztowną i niepewną batalię sądową. Ta ustawa w ogóle nie poprawi ich sytuacji" - podkreśliła Dominika Grabek, redaktor naczelna Akademii Ubezpieczeń mfind.pl.
Czytaj: KNF wprowadza nowe zasady obsługi skarg przez instytucje finansowe>>>
"Ustawa, owszem, ma rozwiązania prokonsumenckie. Ale co z tego, skoro będą one służyły dopiero przyszłym klientom firm ubezpieczeniowych, czyli tym, którzy kupią polisy inwestycyjne po 31 grudnia 2015 roku? Już w 2012 roku Rzecznik Ubezpieczonych opublikował alarmujący raport o polisach inwestycyjnych. Mamy rok 2015, a ustawa, o której rozmawiamy, wejdzie w życie - jeśli wszystko sprawnie pójdzie - w przyszłym roku. Skoro nasze państwo tak opieszale reaguje na nieprawidłowości, to niech przynajmniej nie pozostawia bez pomocy tych, którzy padli ofiarami rynkowej +wolnej amerykanki+". - kontynuowała.
Rząd przyjął w czerwcu projekt nowej ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Uchwalenie nowej ustawy wynika z wymogów Unii Europejskiej; ma ona dostosować polskie przepisy do unijnej dyrektywy regulującej zagadnienia związane z podejmowaniem i prowadzeniem działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej (Wypłacalność II).
"Przyjęty projekt ustawy jest generalnie spójny z wcześniejszymi założeniami. Zakłada szereg dobrych i potrzebnych zmian prokonsumenckich: lepszą informację dla klienta przed zawarciem lub przystąpieniem do umowy ubezpieczenia, zakaz pobierania prowizji przez ubezpieczającego w umowach grupowych, czy wreszcie znaczne ograniczenie opłat likwidacyjnych w polisach z UFK, które od dłuższego czasu wywołują wiele emocji" - oceniła Dominika Grabek.
Do najważniejszych zmian w stosunku do obowiązującego prawa należy - jej zdaniem - między innymi wprowadzenie nowego systemu wypłacalności zakładów ubezpieczeń i zakładów reasekuracji opartego na trzech filarach: wymogów kapitałowych, które muszą spełnić ubezpieczyciele, systemu zarządzania i procesu nadzorczego oraz obowiązków informacyjnych zakładów ubezpieczeń i zakładów reasekuracji oraz dyscypliny rynkowej.
"W toku prac rządowych najwięcej wątpliwości budziła kwestia zniesienia obowiązkowej przynależności zakładów ubezpieczeń do samorządu gospodarczego, czyli do Polskiej Izby Ubezpieczeń. Ministerstwa między innymi gospodarki oraz administracji i cyfryzacji wykazywały, że jeśli przynależność do PIU będzie dobrowolna, to w przyszłości trudniej będzie uzgadniać treść regulacji prawnych dla branży ubezpieczeniowej, bo Izba w swoich opiniach nie będzie reprezentowała wszystkich podmiotów działających na rynku. Minister gospodarki ponadto wskazywał na to, że utrzymanie jednej organizacji samorządowej pozwoliłoby na gromadzenie danych statystycznych z całego sektora ubezpieczeń" - relacjonowała Grabek.
"Ministerstwo Finansów, które jest gorącym orędownikiem zniesienia obowiązkowej przynależności do PIU, przekonywało, że w krajach Unii Europejskiej członkostwo w ubezpieczeniowych samorządach jest dobrowolne. W przyjętym projekcie obowiązek prowadzenia baz danych, a przede wszystkim bazy zdarzeń i szkód przerzucono z PIU na Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny" - wskazała.
"Ale kwestia przynależności ubezpieczycieli do samorządu branżowego dla klientów i osób uprawnionych z umów ubezpieczenia nie ma praktycznie żadnego znaczenia" - dodała ekspertka.
"PIU w ostatnim czasie zrobiła dwie ważne dla konsumentów rzeczy: wydała rekomendację wprowadzającą Kartę Produktu dla wszystkich ubezpieczeń inwestycyjnych oraz zaczęła organizować powszechną bezpośrednią likwidację szkód komunikacyjnych. Jednak Izba nie wykazała wystarczającej woli samoregulacji w najbardziej palących sprawach: zaniżania odszkodowań z OC komunikacyjnego, nieprawidłowej sprzedaży ubezpieczeń w bankach czy wreszcie opłat likwidacyjnych w ubezpieczeniach z UFK - dlatego nie należy przeceniać znaczenia organizacji samorządowych. Po wprowadzeniu dobrowolnej przynależności do PIU regulacyjna rola tej organizacji jeszcze zmaleje - a to oznacza, że funkcję tę powinien przejąć nadzór. W mojej ocenie to właśnie KNF po wejściu w życie tej ustawy powinna bardziej dbać o dobre praktyki na rynku ubezpieczeniowym, wydawać podmiotom odpowiednie wytyczne, a potem pilnować ich stosowania" - podkreśliła.
Rząd zapewnia też, że ustawa zawiera szereg rozwiązań prokonsumenckich. Na przykład wiceminister finansów Izabela Leszczyna poinformowała PAP, że resort postanowił rozwiązać problem polisolokat, gdyż mieliśmy do czynienia z niechlubnym zachowaniem zakładów ubezpieczeń, które tak konstruowały umowy, że gdy klient chciał się wycofać, tracił w zasadzie wszystkie zainwestowane środki.
"Pozytywnie oceniam fakt, że pomimo sprzeciwu ze strony między innymi PIU i samorządu pośredników ubezpieczeniowych w projekcie utrzymano zasadę równomiernego rozłożenia w czasie wydatków z tytułu prowizji dla agentów sprzedających polisy z UFK" - podkreśliła Grabek. "Prowizje będą musiały być rozłożone równomiernie przynajmniej przez 5 lat - a to pomoże ograniczyć sytuacje, w których pośrednicy namawiali klientów na polisy inwestycyjne, kierując się wyłącznie wizją szybkiego otrzymania sowitego wynagrodzenia, bez poświęcania należytej uwagi temu, czy ten klient w ogóle podoła długoterminowemu inwestowaniu" - wskazała.
Problem w tym, że raczej nie pomoże tym, którzy już mają problem z polisolokatami.
"Dostaję dużo wiadomości od osób naciągniętych na zakup polis inwestycyjnych. Podstawowe zarzuty, jakie w nich padają, to nieprzekazanie warunków umowy przed jej zawarciem i wprowadzenie w błąd przez pośrednika co do bezkosztowej rezygnacji z produktu. Ci ludzie pytają mnie, co robi Rzecznik Ubezpieczonych, żeby im pomóc, co robi KNF, a przede wszystkim co robi rząd? Odpowiadam im: dla was niestety rząd robi niewiele. Może będziecie mogli rozwiązać spór z ubezpieczycielem w Sądzie Polubownym przy Rzeczniku, ale dopiero po wejściu w życie ustawy. To ma być odpowiedź dla kogoś, kto stracił kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy złotych?" - skrytykowała Grabek.
"Dobrze, że dzięki działaniom Rzecznika Ubezpieczonych, licznym interwencjom mediów i prawnikom organizującym pozwy zbiorowe cała Polska zdążyła się już dowiedzieć, że nie wszystko złoto co się świeci, i że polisy inwestycyjne w praktyce wcale nie wyglądają tak fantastycznie jak w opowieściach zachwalających je +doradców+. Tego rodzaju produktów sprzedaje się już coraz mniej. Same towarzystwa ubezpieczeń też zaczęły odchodzić od opłat likwidacyjnych sięgających 99 proc. wartości rachunku w pierwszym roku inwestycji. Ten, kto teraz chce sobie kupić polisę inwestycyjną, najprawdopodobniej zostanie lepiej poinformowany o jej warunkach niż byłby jeszcze 2-3 lata temu" - podkreśliła ekspertka.
Zaznaczyła również: "Swoją drogą zastanawia mnie to, że pomysł ucywilizowania sprzedaży polis inwestycyjnych powstał tak późno, a same prace nad tą ustawą trwają już wiele miesięcy i nie wiadomo, kiedy się zakończą. A to jest bardzo potrzebne prawo, regulujące wiele obszarów, w których dochodziło do nadużyć. Prace nad nią zostały podjęte o kilka lat za późno i toczą się normalnym, czyli dość powolnym trybem".
"A tymczasem niespodziewanie, w trybie inicjatywy poselskiej, pilnie przepychana jest inna ustawa - o rozpatrywaniu reklamacji i rzeczniku finansowym. Na tym projekcie suchej nitki nie pozostawiają takie instytucje jak UOKiK czy Stowarzyszenie Sędziów Polskich - a pomimo to PO chce przeforsować te rozwiązania jeszcze przed wakacjami. Reasumując: można zmienić prawo, trzeba tylko chcieć. A wiadomo, że nic tak nie motywuje parlamentarzystów jak nadchodzące wybory" - wskazała Dominika Grabek.
Wyraziła również wątpliwości, czy ustawa o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej zostanie przyjęta w tej kadencji Sejmu, jak zakładają autorzy projektu.
"Trudno powiedzieć, czy tak się stanie, bo niedługo zaczną się wakacje. W dodatku w ostatni piątek, czyli 3 dni po przyjęciu przez rząd tego projektu +Gazeta Wyborcza+ poinformowała, powołując się na anonimowego "wysokiego urzędnika Ministerstwa Finansów", że prace sejmowe wcale nie będą czystą formalnością. Gdy projekt trafi do Sejmu, posłowie PO zgłoszą do niego poprawkę, która ma... rozszerzyć przepisy ustawy również na dotychczasowych posiadaczy polis inwestycyjnych. Pozornie jest to rewelacja, jednak diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Czy będzie się z czego cieszyć, okaże się dopiero po tym, jak poznamy treść tej proponowanej zmiany. Poza tym na pewno w dyskusjach sejmowych odżyją argumenty o tym, że prawo nie może działać wstecz - zatem przyjęcie ustawy w tej kadencji Sejmu może stanąć pod znakiem zapytania" - podsumowała Grabek. (PAP)