Jak powiedział we wtorek prok. Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledztwo wszczęto w poniedziałek. Jego podstawą jest art. 271 par. 1 Kodeksu karnego stanowiący, że funkcjonariusz publiczny uprawniony do wystawienia dokumentu, który poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Prokurator zapowiedział, że w śledztwie będą przesłuchiwani świadkowie; będzie też przeprowadzony dowód z nagrań wideo z obrad Sejmu.
Zarazem Dziekański dodał, że odmówiono wszczęcia śledztwa z zawiadomienia PO co do domniemanego niedopełnienia obowiązków przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, poprzez odmowę reasumpcji głosowania w całej sprawie. Prokurator dodał, że decyzja ta jest prawomocna.
14 kwietnia Sejm wybrał Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Podczas wyboru kandydata PiS posłanka Kukiz'15 zagłosowała za swojego klubowego kolegę. Po tym Zwiercan została wykluczona z klubu Kukiz'15, a Morawiecki sam z niego wystąpił.
Posłanka mówiła, że żałuje tego, co zrobiła. "Popełniłam błąd, nie wiedziałem, że to jest niezgodne z prawem" - powiedziała. Morawiecki przyznał, że sam poprosił posłankę o takie głosowanie, ale potem się z tego wycofał. "Nie to, że ja ją prosiłem, to nie było też tak do końca, ona zagłosowała impulsywnie, w pewnym afekcie" - powiedział.
W 2010 r. stołeczny sąd warunkowo umorzył postępowanie karne wobec dwóch b. posłów SLD Jana Chaładaja i Stanisława Jarmolińskiego, którzy w 2003 r. głosowali za nieobecnych kolegów. Według sądu przekroczyli oni swe uprawnienia, gdyż każdy poseł dysponuje tylko jednym głosem. Sąd orzekł, że mają zapłacić po pięć tys. zł na cel społeczny. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, głosowania powtórzono.(PAP)