Ta zajmująca się ochroną praw i wolności obywateli przed nieuzasadnionym nadzorem Fundacja podkreśla, że wynikająca z projektowanych w tzw. ustawie o jawności życia publiczngeo ingerencja w życie prywatne będzie dotyczyła (według szacunków Rzecznika Praw Obywatelskich) nawet 1,5 miliona osób.
Fundacja podkreśla, że w tej krytyce nie jest osamotniona. Np. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji obawia się, że informacje z oświadczeń wykorzystywane będą do celów komercyjnych i przestępczych, a także przez podmioty zagraniczne do „wywierania nacisku na funkcjonariuszy publicznych”. Swoje zastrzeżenia zgłosiło łącznie 12 ministerstw.
Autorzy opinii przypominają, że już teraz wiele osób jest zobowiązanych do składania oświadczeń majątkowych, ale tylko nieliczne muszą je publikować. Zgodnie z koncepcją służb, jawne mają być oświadczenia nie tylko osób, które pełnią ważne funkcje publiczne (np. ministrów, którzy dziś publikować ich nie muszą), ale też „szeregowych” urzędników.
- Kontrolowanie osób, które podejmują decyzje wiążące się wydatkowaniem publicznych pieniędzy, jest potrzebne, ale tylko w takim zakresie, w jakim dotyczy to pełnienia ich obowiązków publicznych, np. zarobków czy spotkań. Po pracy urzędnik ma takie samo prawo do ochrony swojej prywatności – w tym informacji o swojej rodzinie, oszczędnościach czy kredytach – jak każdy inny obywatel - komentuje Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
Zdaniem Panoptykonu, jawność oświadczeń majątkowych nie pomoże w zwalczaniu korupcji, tak jak chcieliby ministrowie Wąsik i Kamiński, firmujący projekt ustawy o „jawności”. Natomiast zniszczy i tak niewielkie zaufanie obywateli do siebie nawzajem. - Państwo chce zrobić z nas wszystkich policjantów ścigających korupcję. Tymczasem obywatele nie mają narzędzi do kontrolowania tego, czy dany majątek pochodzi z legalnych źródeł, czy też nie – komentuje Wojciech Klicki.
Tę opinię podziela Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji: „Powszechny dostęp obywateli do oświadczeń majątkowych nie wpłynie na zmniejszenie zjawiska korupcji, bowiem to nie ogół obywateli jest uprawniony, zobowiązany i wyposażony w instrumenty prawne do ścigania przestępstw korupcyjnych”, czytamy w stanowisku MSWiA. Ministerstwo zwraca też uwagę na konkretne zagrożenia: „Udostępnione dane będą wykorzystywane nie tylko w celu przewidzianym w ustawie, ale również przez podmioty prywatne do celów komercyjnych (np. z zakresu usług finansowych itp.) jak również – czego nie można wykluczyć – przez podmioty prowadzące działalność przestępczą lub pań-stwowe podmioty zagraniczne działające na szkodę RP – w celu pozyskiwania informacji o funkcjo-nariuszach publicznych i wykorzystywania ich do prób wywierania nacisku”.
Na inne zagrożenie zwraca uwagę Ministerstwo Zdrowia, które obawia się sprzeciwu lekarzy orzecz-ników z ZUS. W tej roli pracuje ok. 600 osób, które już zagroziły odejściem z pracy, co w konsekwencji może sparaliżować system wydawania orzeczeń zdrowotnych.
Panoptykon z kolei zwraca uwagę także na problem filozofii nowego prawa. - Autorzy projektu ustawy o »jawności« dążą do ściślejszego kontrolowania jednostki. Tymczasem jawność życia publicznego oznacza, że to władza jest transparentna wobec obywateli, a nie obywatele wobec innych obywateli stwierdza Wojciech Klicki.
Grozi nam powszechna lustracja majątkowa?
Lekarze orzecznicy ZUS, urzędnicy, egzaminatorzy na prawo jazdy, pracownicy sądów i wszyscy ci, którzy pełnią jakiekolwiek role publiczne szczegółowe informacje o ich prywatnym majątku mają od 2018 r. trafiać do internetu. To nadmierna ingerencja w życie prywatne uważa Fundacja Panoptykon.