Miasto w swojej skardze stwierdziło, że przepisy tzw. ustawy dekomunizacyjnej są niezgodne z konstytucją oraz ustawą o samorządzie terytorialnym, ponieważ nadawanie nazw ulic i placów należy wyłącznie do kompetencji samorządu. Sąd zgodził się z tą argumentacją uznając, że decyzja co do tego musi należeć do gminy, która jest do tego uprawniona.
Jednak jak podkreślał w uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu sędziowskiego Jacek Hyla, przedmiotem oceny sądu nie było to, czy dotychczasowi patroni ulic byli godnymi takiego uhonorowania, ani też sąd nie oceniał nowych patronów nadanych przez wojewodę. - Przesłanką ingerencji wojewody może być jedynie stwierdzenie, że fakt noszenia przez ulicę konkretnej nazwy stanowiącej symbol komunizmu może prowadzić do propagowania zjawiska komunizmu, które jest zakazane. I tylko w tym zakresie uprawnione może być działanie organu nadzoru w uprawnienia związane z samodzielnością gminy - tłumaczył sędzia.
Nie wykazano, że Dąbrowszczacy symbolizują komunizm
Jak podkreślił sędzia Jacek Hyla, WSA ma prawo jednak ocenić czy dana osoba czy grupa osób z nazwy ulic stanowiła symbol komunizmu. - Skoro celem ustawy jest wyeliminowanie zjawiska propagowania komunizmu przy pomocy określonych symboli, to należy zinterpretować pojęcie symbolu. Symbol to znak zastępujący i reprezentujący coś, przywodzący na myśl jakieś pojęcie, czynność czy przedmiot. Aby daną osobę czy grupę osób uznać za symbolizującą określony system polityczny musi zostać w sposób niebudzący wątpliwości, że symboliczny charakter tych postaci znajduje odzwierciedlenie w odbiorze społecznym, że one jako symbole są rozpoznawalne, że kojarzą się społeczeństwu z tym symbolem, że mogą funkcjonować jako element propagowania systemu komunistycznego - wyjaśnił.
LEX Samorząd Terytorialny>>
Sąd dodał, że gdyby np. do dziś w przestrzeni publicznej istniała ulica Lenina, to na pewno byłby to symbol komunizmu. - I wydaje się, że w takiej sytuacji ingerencja organu nadzoru byłaby uzasadniona, bo jest to nazwisko jednoznacznie kojarzące się z systemem komunistycznym - ocenił. - Z całą pewnością jednak, zdaniem sądu, nie symbolizują komunizmu osoby czy grupy osób, które pozostawały w różny sposób związane z tym systemem lecz nie są odbierane w kręgach społecznych szerszych niż znawcy historii jako takie symbole - uznał WSA.
Ziobro: tylko TK może decydować o konstytucyjności ustawy
Z orzeczeniem WSA polemizował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Tylko Trybunał Konstytucyjny może rozstrzygać czy ustawa jest zgodna z konstytucją czy nie. Jeśli sąd powszechny wchodzi w tę rolę, to w mojej ocenie sędziowie, którzy tak postępują, dopuszczają się deliktu dyscyplinarnego - mówił. - Polska konstytucja obowiązuje i istnieje domniemanie konstytucyjności ustaw. Jeśli cały porządek prawny został przeprowadzony przez Sejm, ustawa została uchwalona, podpisana przez prezydenta, weszła w życie, to ona obowiązuje i jest domniemanie, że jest zgodna z konstytucją. I jedynym organem zobowiązanym do tego, by sprawę rozstrzygnąć, czy ustawa jest zgodna z konstytucją czy nie, jest Trybunał Konstytucyjny - oświadczył minister.
Precedensowy wyrok
- Dzisiejszy dzień przechodzi do historii – stwierdził prezydent Gdańska Paweł Adamowicz komentując wyrok WSA. - Ten dzień udowadnia nam obywatelom, samorządowcom, że obowiązująca konstytucja RP dobrze chroni prawa społeczności lokalnej, prawa miast polskich – powiedział. - W tym wyroku, w tej sprawie nie idzie o Dąbrowszczaków czy śp. prof. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W tym wyroku idzie o kwestię, czy w Polsce obowiązuje konstytucja RP, czy w polskim państwie obowiązuje zasada decentralizacji zadań i uprawnień w zarządzaniu terytorialnym państwa polskiego - podsumował Adamowicz.
A pełnomocnik miasta prof. Marek Chmaj ocenił, że decyzja WSA w Gdańsku jest "bez precedensu". - Podobne sprawy czekają na rozstrzygnięcie w całym kraju. I można zakładać, że orzecznictwo sądów administracyjnych będzie spójne – powiedział. (ks/pap)