Chodzi o przypadek dziennikarza, który został skazany przez polskie sądy na 80 godzin ograniczenia wolności oraz dwuletni zakaz wykonywania zawodu za niedopełnienie obowiązku publikacji sprostowania. Sąd Okręgowy w Elblągu orzekał w tej sprawie jako sąd drugiej instancji. Następnie dziennikarz wygrał sprawę w Strasburgu, a ETPC jednomyślnie uznał, że sankcja, którą otrzymał skarżący była nieproporcjonalnie dotkliwa (czytaj więcej o wyroku Trybunału).
Rzecznik elbląskiego sądu skomentowała decyzję ETPC w wypowiedzi dla PAP: „Jeśli za konkretne zachowanie jest w przepisach prawa określona sankcja, to sąd ma związane ręce i stosuje to prawo - powiedziała rzeczniczka elbląskiego sądu, odnosząc się do wyroku Trybunału w Strasburgu ws. dziennikarza skazanego za nieopublikowanie sprostowania. (...) Dorota Zientara (...) powiedziała w środę PAP, że "sąd nie jest od krytykowania niezgodnych z normami europejskimi przepisów prawa krajowego". "Jeśli wpływa akt oskarżenia i sąd oceni, że wypełnione zostały znamiona czynu zabronionego, to nie pozostaje mu nic innego, jak zastosowanie przepisów karnych"- podkreśliła. Dodała, że to zadaniem parlamentu jest poprawa przepisów prawnych.”
Z takim stanowiskiem nie zgadzają się eksperci Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - W tym kontekście pragniemy zwrócić uwagę na szczególnie istotną rolę, jaką pełnią krajowe organy władzy sądowniczej w zagwarantowaniu skuteczności międzynarodowych standardów ochrony praw człowieka w wewnętrznym porządku prawnym. Ochrona ta uzależniona jest bowiem w praktyce od tego, na ile sądy krajowe są gotowe i chcą uwzględniać postanowienia Konwencji w swoich wyrokach lub też wprost orzekać na ich podstawie. (...) Pozbawienie wymaganej przez prawo międzynarodowe skuteczności europejskich instrumentów ochrony praw człowieka naraża polskie władze na kolejne niekorzystne dla Polski rozstrzygnięcia ETPC oraz mogącą się z nimi wiązać odpowiedzialność odszkodowawczą - napisali w komentarzu do sprawy.
Wskazują w nim ponadto, że sądy powinny uwzględniać standardy europejskie także przy określaniu rodzaju i wymiaru sankcji, orzekanych w szczególności wobec dziennikarzy. Nadmiernie dotkliwa odpowiedzialność (sankcje karne) mogą bowiem zniechęcić przedstawicieli mediów do poruszania kontrowersyjnych, ale istotnych tematów dla opinii publicznej i negatywnie wpłynąć na wykonywanie przez media przypisanej im w demokratycznym państwie prawnym funkcji tzw. publicznego stróża. - Nie możemy zgodzić się ponadto z przedstawionym w depeszy PAP poglądem, iż „gdy za konkretne zachowanie jest w przepisach prawa określona sankcja, sąd ma związane ręce”. (...) Orzekając nadmiernie surową sankcję, zwłaszcza gdy uniemożliwia ona dziennikarzowi dalsze wykonywanie zawodu, sądy przyczyniają się do nieuzasadnionego pogłębienia tzw. „skutku mrożącego” - przekonują w liście wysłanym do elbląskiego sądu.