Ta wiedza była powszechna już 15-17 lat temu, kiedy byłam doradcą Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Już wtedy firmy w Polsce, zarówno polskie, jak i zagraniczne, wiedziały, że ustalanie cen z konkurencją albo ustawianie przetargów jest czymś niewłaściwym i niezgodnym z prawem. Było to do tego stopnia sprzeczne z ideą wolnego rynku, że nie budziło żadnych wątpliwości – i nadal nie budzi.
Zdecydowanie mniejsza jest świadomość – i to nie tylko w Polsce – że w kontaktach między konkurentami niezgodne z prawem jest już samo porozumienie. I to nawet jeśli obowiązywało tylko przez jeden dzień, tydzień albo wcale. Ta wiedza się upowszechnia, ale gdybym pracowała w urzędzie antymonopolowym, skupiłabym się właśnie na uświadamianiu spółkom, że nawet jeśli nigdy nie wprowadzą w życie nielegalnych porozumień z konkurencją, i tak będą winne ich zawarcia. Oczywiście porozumienia kartelowe rzadko, jeśli w ogóle, są zawierane na piśmie; ich cechą jest znaczna nieformalność i skrytość. Ale nawet takie nieformalne porozumienia są niezgodne z prawem.
Więcej >>>
Firmy coraz lepiej znają prawo konkurencji
Znajomość prawa konkurencji bardzo wzrosła w ostatnich latach, zwłaszcza odkąd weszliśmy do Unii. Najbardziej rozpowszechniona, i to zarówno w dużych, jak i w małych firmach, jest świadomość, że kontakty z konkurencją są nielegalne. Mam tu na myśli porozumienia horyzontalne, czyli kartele, które powstają wtedy, gdy konkurenci, z różnych powodów, wolą zawrzeć układ niż konkurować - pisze Dorothy Hansberry-Bieguńska, amerykański adwokat, starszy wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy.