Teraz zmieniono nieco taktykę działania. - Rząd woli przyznać się do winy i wypłacić zadośćuczynienie, bo wie, że w tych sprawach raczej i tak by przegrał - stwierdza Dominika Bychawska-Siniarska, dyrektorka merytoryczna „Obserwatorium wolności mediów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Ekspertka Fundacji komentuje w ten sposób dwie niedawne decyzje Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. Gałus przeciwko Polsce i Szczerbiak p. Polsce, dotyczące zniesławienia. W obu postępowanich polski rząd przyznał się do naruszenia prawa do wolności słowa i zobowiązał się wypłacić skarżącym odszkodowanie, jednak nie doszło do wydania przez Trybunał wyroku. ETPC skreślił oba przypadki z listy spraw, ponieważ rząd wystąpił z propozycją ugody oraz tzw. jednostronną deklaracją.
- Rząd woli więc aby sprawa została skreślona z listy spraw na mocy decyzji, niż miałoby dojść do wyroku, który ma dużo większą wagę prestiżową - komentuje sprawę prawniczka Fundacji Helsińskiej.
Dominika Bychawska ostrzega jednak, że taka praktyka jest niebezpieczna: - Zamiast mieć wyrok z Trybunału, który narzuca Polsce pewne standardy i na który można się powołać w przyszłości przed sądami w kraju, otrzymujemy decyzję o dużo mniejszej wadze. Jeżeli trend się utrzyma, to większość spraw dotyczących wolności słowa będzie załatwiana na drodze ugód. A my potrzebujemy wyroków ze standardami. Kilka mocnych decyzji Trybunału w tych sprawach mogłoby wpłynąć pozytywnie na praktykę sądów - mówi Bychawska.
Czytaj także:
Polska już nie przegrywa przed Trybunałem w Strasburgu. Kombinuje>>>
Polska przyznaje się do naruszenia wolności słowa i płaci >>>