Rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej Justyna Szmidt-Grzech od razu potwierdziła, że mężczyzna został zatrzymany w Warszawie na lotnisku im. Chopina. Jak dodała, zamierzał on lecieć do Londynu. Pytana, na jakiej podstawie został zatrzymany, odparła jedynie: "celem dalszych wyjaśnień".
Najpewniej zatrzymano mnie na podstawie tego samego porozumienia, na mocy którego ujawniono konta Alesia Bialackiego - powiedział w poniedziałek opozycyjnemu portalowi Karta97 białoruski . "Jeśli pierwszy przypadek niczego ich nie nauczył, to trudno" – oświadczył, nawiązując do sprawy innego opozycjonisty Alesia Bialackiego, którego władze białoruskie aresztowały, gdy Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.
Był poszukiwany na wniosek Białorusi przez Interpol – mówił z kolei rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.
Rzecznik polskiej policji powiedział, że białoruski opozycjonista był poszukiwany przez białoruskie organa ścigania
"Ta informacja została przekazana do Biura Międzynarodowej Współpracy Komendy Głównej Policji. Biuro było zobowiązane do wprowadzenia takich informacji do bazy danych. Uczyniono to w kwietniu 2011 roku" - wyjaśniał Sokołowski., co znaczyło, że mężczyzna był poszukiwany na terenie krajów współpracujących w ramach Interpolu.
Jeszcze na lotnisku wobec Straży Granicznej interwencję w sprawie Michalewicza podjął wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowiski. Według MSZ zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty to była pomyłka. Po tej informacji przekazanej przez rzecznika resortu Marcina Bosackiego zareagowała Prokuratura, która stwierdziła, że mówienie o "pomyłce prokuratury" w sprawie Alesia Michalewicza jest zupełnie nieuzasadnione. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk podkreślił jednocześnie, że polska prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie i nie dysponuje żadnymi materiałami.
W końcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwolniła Alesia Michalewicza. Minister Radosław Sikorski potwierdził, że dzięki interwencji jego resortu prokuratura wydała opinię o zwolnieniu białoruskiego opozycjonisty.
Na konferencji prasowej mówił, że na jego polecenie natychmiast osobiście interweniował minister Stanowski. Jego zdaniem zięki tej interwencji prokuratura wydała opinię o zwolnieniu pana Michalewicza.
Dziwi, zastanawia i zasmuca ten korowód urzędniczych zachowań i wypowiedzi. Szcególnie wobec niedawnych doświadczeń w podobnym gronie polskiego wymiaru sprawiedliwości, w sprawie Alesia Bilackiego, taż białoruskiego opozycjonisty, który właśnie został skazany na karę więzienia, dzięki pomocy prawnej polskich urzędników. A może nie ma się czemu dziwić...
Włodzimierz Kazimierczak