Dewiza Instytutu Ekspertyz Sądowych to "Sprawiedliwość i nauka". Czy sprawiedliwość wymaga takiego wsparcia naukowego?
Maria Kała: Instytut został założony w 1929 roku jako niezależna instytucja, która miała pomóc organowi sprawiedliwości w dochodzeniu do prawdy i w moim przekonaniu do tej pory wykonujemy to zadanie.
Działalność Instytutu rozwinęła się w trzech kierunkach. Pierwszy to działalność ekspercka, czyli wydawanie opinii dla wymiaru sprawiedliwości. Nie wykonujemy opinii ani ekspertyz dla osób prywatnych, naszymi zleceniodawcami są prokuratury, sądy i policja. W nadzwyczajnych, pojedynczych przypadkach przyjmujemy zlecenia od innych, od instytucji.
Drugim kierunkiem działania Instytutu są badania naukowe. Nie wszystko można znaleźć w bibliotece czy w internecie, są czasem takie przypadki, które wymagają przeprowadzenia eksperymentu, badań naukowych. Tak więc jedno drugie inspiruje: ekspertyzy dają nam źródło i pomysły do badań naukowych, a z badań naukowych czerpiemy wiedzę do ekspertyz.
Trzecim kierunkiem jest dydaktyka. Współpracujemy ze szkołami wyższymi: jesteśmy wykładowcami na studiach podyplomowych, samodzielni pracownicy naukowi Instytutu są promotorami prac doktorskich, tak że nasz kontakt z nauką i z zastosowaniem tej nauki dla wymiaru sprawiedliwości jest dość szeroki.

Jaki jest zakres ekspertyz przygotowywanych w IES?
Instytut składa się z kilku zakładów; najstarszym, kiedy powstawał Instytut, był tzw. Zakład Chemiczno-Toksykologiczny, obecnie jest to Zakład Toksykologii Sądowej. Później powstał Zakład Kryminalistyki, następnie Zakład Psychologii Sądowej, Zakład Badania Wypadków Drogowych. Mamy też stosunkowo nową Pracownię Genetyki Sądowej i Pracownię Informatyki Sądowej.
Niektóre zakłady są jeszcze podzielone na pracownie i np. w Zakładzie Toksykologii Sądowej mamy Pracownię Trucizn Nieorganicznych, Pracownię Analiz Toksykologicznych, jest też Pracownia Badania Alkoholu i Narkotyków, gdzie identyfikuje się np. substancje, które policja zabezpieczy na rynku narkotykowym.
Zakład Kryminalistyki również składa się z kilku pracowni: Pracowni Analizy Mowy i Nagrań, Pracowni Mikrośladów, gdzie bada się różne mikroślady, zabezpieczone na miejscu zdarzenia: pojedyncze włókno, odprysk lakieru czy kawałek szkła. Jest też duża Pracownia Badania Pisma Ręcznego i Dokumentów, bo fałszerstwa dokumentów są często spotykane.
A ileż jest wypadków drogowych? Mimo że mamy Zakład Badania Wypadków Drogowych z filiami w Gdańsku i Poznaniu, to nie możemy przeprowadzić rekonstrukcji wszystkich. W związku z tym do Instytutu przyjmujemy tylko te najtrudniejsze sprawy, w tym te, w których wydano dwie sprzeczne opinie.

IES to jedyna taka placówka w Polsce?
IES jest jedyną w Polsce placówką naukową podległą Ministerstwu Sprawiedliwości. Jesteśmy finansowani z budżetu i rocznie dostajemy ok. 2 mln zł na inwestycje i aparaturę. Na wykonanie ekspertyzy na wysokim poziomie składa się zarówno wiedza i umiejętność człowieka, jak i wyposażenie laboratorium. Nie można oczekiwać, że po przelaniu z probówki do probówki otrzymamy wynik. Absolutnie z dużą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wyposażenie Instytutu jest bardzo dobre. Nasze zakupy są dobrze przemyślane, a wyposażenie Instytutu można porównać z najlepszymi laboratoriami w Europie, a nawet na świecie.

Instytut ma swoją ugruntowaną rangę i pozycję i z tego względu jego eksperci biorą udział w najważniejszych śledztwach w kraju. Jakie to są śledztwa?
Do Instytutu trafiają sprawy z całej Polski, my w zasadzie nie mamy prawa odmówić, ale np. w pracowni genetyki mamy już do końca roku zajęte terminy. I na dobrą sprawę musimy dokonywać selekcji, czyli wybieramy najbardziej istotne sprawy z punktu widzenia bezpieczeństwa społeczeństwa, a w przypadku np. kłódek, rabunków, włamań do komórek - niestety odmawiamy.
Ale, rzeczywiście, otrzymujemy różne sprawy, w tym głośne, medialne i ich niestety nie lubimy, bo zamiast zająć się spokojnie wykonywaniem ekspertyzy, odbieramy bardzo dużo telefonów od dziennikarzy, którzy chcieliby wiedzieć - na dobrą sprawę - co się dzieje przed zakończeniem całej analizy.

Jakimi sprawami zajmował się Instytut?
Każda trudna sprawa, jeżeli się ją rozwiąże, daje ogromną satysfakcję. Mówię to z mojej 35-letniej praktyki biegłego w IES. W Instytucie pracuje bardzo dużo osób z otwartymi głowami, niektórzy są pasjonatami swojej pracy i szukają rozwiązań. Braliśmy udział w identyfikacji szczątków znalezionych w katedrze we Fromborku, które - jak się okazało - należały do Mikołaja Kopernika. Naukowcy z Instytutu, na podstawie badań DNA ustalili z wysokim prawdopodobieństwem, że astronom miał niebieskie oczy, chociaż na portretach przedstawiany jest z ciemnymi. Opracowaną w Pracowni Genetyki metodę przewidywania koloru oczu trudno było zweryfikować w odniesieniu do Kopernika, ale udało się ją potwierdzić po badaniach ekshumowanych zwłok gen. Władysława Sikorskiego, którego płowe oczy opisują świadkowie.
W ramach współpracy naukowej identyfikowaliśmy czaszkę z Muzeum Czartoryskich, która była uważana za czaszkę Jana Kochanowskiego, a po badaniach zęba okazało się, że to czaszka kobiety. Braliśmy udział w głośnej sprawie z Łodzi, nazywanej przez media sprawą "łowców skór": sporządzaliśmy tam opinie, analizowaliśmy karty zleceń. Dzięki badaniom, które przeprowadzaliśmy w Instytucie, mogłam stwierdzić przed sądem, że wynik analizy toksykologicznej materiału pochodzącego z ekshumacji nie da jednoznacznych wyników, które by potwierdzały lub wykluczały podanie zwiotczającego mięśnie środka. Na tej podstawie sąd nie zarządził ekshumacji ciał pacjentów.
Identyfikowaliśmy zawartość 60 tys. fiolek corhydronu, z których kilkanaście zawierało skolinę (w 2006 r. pomieszanie ampułek z lekami doprowadziło do śmierci jednej osoby i zagrożenia życie 16 innych - PAP). Długo przed akcją administracji rządowej w 2010 roku, dotyczącą likwidacji sklepów z tzw. dopalaczami, zajmowaliśmy się identyfikacją składników czynnych tych "produktów kolekcjonerskich". Do dnia dzisiejszego wykonujemy badania materiałów psychoaktywnych zabezpieczonych przez policję. Wiele z nowych substancji zastało zidentyfikowane w Instytucie po raz pierwszy. Specjaliści z Zakładu Wypadków Drogowych zajmowali się m.in. wypadkiem polskiego autokaru we francuskich Alpach pod Grenoble.

Na ekspertach spoczywa ogromna odpowiedzialność, bo ich opinie czasami decydują o biegu sprawy.
Zdaję sobie sprawę, że wynik mojej analizy i przeprowadzonej ekspertyzy może stać się podstawą do wymierzenia kary przez sąd. Dlatego zawsze, o ile jest to możliwe, w Instytucie stosuje się dwie odrębne metody analityczne, żeby ten wynik był wysoce prawdziwy.

IES nie wypowiada się na temat prowadzonych przez siebie spraw i nie uczestniczy w życiu publicznym, bo dba o to, by zachować swoją wiarygodność?
Nie wypowiadamy się, bo jeżeli dostajemy zlecenia od sądu, prokuratury i policji, to my je wykonujemy, ale dysponentem wyników jest organ zlecający. W związku z tym uważam, że dopiero organ zlecający może przekazać te wyniki, wtedy kiedy bez szkody dla sprawy możliwe już jest publiczne ich podanie. Z drugiej strony uważam, że jak są głośne, medialne sprawy, to następuje chaos informacyjny i jedyną drogą jego ograniczenia jest jedno źródło informacji, czyli biuro prasowe organu zlecającego ekspertyzy.

Nie powiedziała pani o jednej z najważniejszych prac Instytutu w ostatnim okresie, czyli badaniu zapisu "czarnych skrzynek" samolotu TU-154.
Tak, analizowaliśmy zapis czarnej skrzynki z tupolewa do sprawy katastrofy z 2010 r.

Rozumiem, że to wszystko, co pani może na ten temat powiedzieć?
W tej sprawie tak. Były informacje przekazane przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie na temat naszej ekspertyzy, niedawno w "Polityce" odnoszono się do niej. Jak powiedziałam, tak jak przy wypadkach drogowych, zdarzają się odmienne interpretacje przebiegu zdarzenia czy też uzyskanych wyników, ale zawsze ocena tych opinii należy do sądu. Po to są prowadzone różnego rodzaju badania naukowe, żeby to było krok do kroku dochodzenie do prawdy. Nasze stanowisko w tej sprawie zostało przekazane w postaci opinii.

W "Polityce" Paweł Artymowicz zarzuca odczytowi ekspertów z IES, że odgłos uderzenia skrzydłem o brzozę odczytali jako odgłosy przesuwających się przedmiotów i twierdzi, że analiza IES jest niewłaściwa i potrzebna jest nowa... Czy widzicie państwo potrzebę uzupełnienia opinii lub wyjaśnienia w świetle tych doniesień medialnych?
Nikt w tej sprawie się do nas nie zwracał. My możemy uzupełnić tę opinię, możemy wyjaśnić swoje stanowisko, ale tylko wtedy, jeżeli dostaniemy takie zlecenie z prokuratury. Zakres opiniowania biegłego jednoznacznie wyznacza postanowienie.

Rozmawiała Anna Pasek(PAP)