Chodzi o budynek Złota 44. Wcześniej deweloper miał przeciwko sobie siedmiu sąsiadów, których przedstawiciel prawny zażądał 7 mln zł za wykup ich mieszkań i odstąpienie od blokowania budowy w centrum Warszawy. Orco oskarżyło ich o szantaż.  - Czujemy się poszkodowani przez polski system prawny. Przepisy pozwalają obalić w sądzie administracyjnym każde pozwolenie na budowę pod mniej lub bardziej kuriozalnym pretekstem. Sądy rozpatrują sprawy miesiącami, jak nie latami, bo nie mają żadnych reżimów czasowych. Inwestor bezsilnie czeka i traci pieniądze, a władze państwowe nic nie robią, aby to zmienić mówi Pulsowi Biznesu Jean-Francois Ott, prezes Orco.

Deweloper zaczął budowę Złotej 44 w maju 2008 r. na podstawie ostatecznego pozwolenia na budowę wydanego przez wojewodę mazowieckiego. W marcu 2009 r. inwestycja została wstrzymana z powodu kryzysu, a Orco zaczęło negocjować z instytucjami finansowymi. Udało się mu dojść do porozumienia w sprawie finansowania, ale wznowienie budowy okazało się niemożliwe, bo Wojewódzki Sąd Administracyjny 29 lipca 2009 r. uchylił uzyskane przez Orco ostateczne pozwolenie na budowę. Według PB, spółka twierdzi, że sprzeczne decyzje organów administracyjnych naruszają zapisy umowy o ochronie inwestycji, zawartej pomiędzy Polską a Belgią i Luksemburgiem. Orco wskazuje m.in. na lukę prawną dopuszczającą przerwanie budowy rozpoczętej na podstawie ostatecznej decyzji.

- Każdego dnia tracimy 45 tys. zł. Utrzymujemy bezpieczeństwo na placu budowy, płacimy odsetki od kredytu, ponosimy koszty techniczne. Na dodatek musieliśmy ponosić koszty procesowe wynikające z zaskarżeń decyzji organów administracji publicznej wylicza Mariusz Leśniewski, zastępca dyrektora działu prawnego Orco w Polsce. KPRM otrzymała pismo spółki 2 czerwca, ale dotychczas nie odpowiedziała. Nie wiadomo czy kancelaria premiera odpowie na zaproszenie do arbitrażu.