Rozmowa z Tomaszem Janikiem, prezesem Krajowej Rady Notarialnej
- Notariusz na okres próbny – to nowa koncepcja resortu. Jakie będą konsekwencje wprowadzenia jej w życie?
- Przede wszystkim radykalnie skrócony zostanie czas nauki zawodu przed jego praktycznym wykonywaniem. Bez asesury, po zdaniu egzaminu zawodowego, aplikant będzie mógł wystąpić o nominację na stanowisko notariusza na czas określony, który wynosi trzy lata. Pierwsza wizytacja w takiej kancelarii przewidziana jest według projektu ustawy dopiero po 6 miesiącach. W tym czasie może dojść do wielu niedopatrzeń, wynikających z niepełnego przygotowania do prowadzenia samodzielnej kancelarii. W konsekwencji doprowadzić może to do wyrządzenia szkody, która może ujawni się z opóźnieniem. W przypadku negatywnej oceny dopiero po kolejnych sześciu miesiącach od pierwszej wizytacji można przeprowadzić kolejną lustrację. Po przeprowadzonej lustracji Minister Sprawiedliwości będzie mógł odwołać takiego notariusza, jeśli wynik kontroli będzie negatywny. Według projektu taki rejent nie będzie również posiadał pełni praw, gdyż nie będzie mógł zatrudniać asesorów ani sprawować patronatu nad aplikantem. Fakt ten jest jednak bez znaczenia, gdyż konsekwencją wprowadzenia „notariusza na próbę” prawdopodobnie będzie zniknięcie asesorów.
- Dlaczego mają zniknąć asesorzy?
- Asesorzy nie będą czekać na koniec swego okresu zatrudnienia. Jeśli teraz nie wystąpią o mianowanie na notariusza na okres próbny, to w otwarciu kancelarii wyprzedzi ich kilkaset osób. Taka sytuacja sprawi, że ich położenie będzie o wiele gorsze, gdyż założą kancelarię kilka miesięcy później. Logicznie rzecz ujmując postawią się po prostu w niekorzystnej sytuacji.
- Czy udział rad notarialnych w opiniowaniu kandydatów nie jest gwarancją jakości nowych notariuszy?
- Opinia rady notarialnej przed nominacją nie posiada wiążącego charakteru. Przypadki, w których minister w swojej decyzji uwzględnia negatywną opinię są pojedyncze. Przykładowo w 2009 roku rady wydały ok. 57 negatywnych opinii na ogólną liczbę 117 opinii, jednak wszyscy zostali nominowani przez resort pomimo negatywnego stanowiska rad izb notarialnych.
- Minister nie musi się tłumaczyć z tych nominacji? Jaki będzie tryb powoływania notariusza na próbę?
- Minister nie ma obowiązku przedkładania uzasadnienia związanego z powoływaniem na notariusza osób, którym wystawiona została negatywna opinia. Jeśli chodzi natomiast o tryb powoływania, tak jak wspomniałem wcześniej, po zdanym egzaminie zawodowym, bez asesury, będzie można ubiegać się o nominację. W obecnym projekcie ustawy „deregulacyjnej” zawarty jest zapis mówiący o tym, iż rada ma 60 dni na wyrażenie opinii o kandydacie na notariusza.
- Jak tłumaczy ministerstwo decyzję o nominacjach na czas określony?
- Podstawowe argumenty wytaczane przez ministerstwo dotyczą przede wszystkim zwiększenia liczby osób wykonujących zawód notariusza (popularne określenie „otwarcia zawodu) oraz zwiększenia dzięki temu konkurencji między nimi. Dodatkową korzyścią ma być zagwarantowanie możliwości wykonywania zawodu notariusza osobom po egzaminie zawodowym, a nie zatrudnionym przez notariusza. Są to jednak fundamenty pozorne prowadzące w swej konstrukcji do dużej destabilizacji systemu i mogące przynieść bardzo negatywne rezultaty związane z nieograniczoną konkurencją oraz nierzetelnością wynikającą ze zbyt krótkiego okresu praktyki zawodowej lub jej braku.
– To może egzamin notarialny będzie trudniejszy?
- Nie posiadamy takich informacji. Jako notariusze mamy bezpośredni udział w formułowaniu pytań egzaminacyjnych, jednak są to tylko dwie spośród pięciu osób zasiadających w zespole, tak więc jesteśmy w mniejszości. Warto podkreślić, że obiektywność egzaminu jest wysoka. Poziom trudności egzaminu wstępnego może się jednak różnić między poszczególnymi latami. Najlepszym tego przykładem jest rekordowy rocznik 2009, gdyż ok. 90 proc. zdających dostało się wtedy na aplikację. Taka sytuacja sprawiła, że naszym zdaniem ministerstwo szuka niebezpiecznego rozwiązania dla problemu, który na razie nie istnieje. Problemem tym jest kreowany w świadomości opinii publicznej potencjalny braku miejsc pracy. Należy stanowczo zaznaczyć, że taki problem dotąd nie występuje. Niemal 100 proc. osób po asesurze pracuje na tym stanowisku.
- Czego Pan się boi najbardziej, jeśli idzie o skutki deregulacji zawodu notariusza?
- Jednymi z najważniejszych wartości w naszym zawodzie jest zaufanie i bezpieczeństwo. Wiążą się one bezspornie z jakością usług, które świadczymy. Obawiam się, że zarówno bezpieczeństwo obrotu prawnego i zaufanie do notariuszy w naszym kraju może zostać zachwiane. Chodzi tutaj przede wszystkim o jakość pracy. Mówiąc to, mam na myśli nie tylko notariuszy na próbę, lecz również koleżanki i kolegów pracujących już jako doświadczeni notariusze, którzy będąc zmuszeni ze sobą konkurować mogą obniżać wymagania. Rzeczywistość określona tymi nowymi ramami prawnymi może doprowadzić do działania na skróty. Chodzi tutaj przed wszystkim o bezpieczeństwo klientów i zaufanie do zawodu. Może także dojść do odchodzenia z zawodu osób o wysokich kwalifikacjach, które nie zaakceptują takiego sposobu postępowania a przez to stracą klientów.
- Czy pracy jest coraz mniej?
- Według danych ministerstwa sprawiedliwości ilość aktów notarialnych w latach 2009-2011 zmalała o 20 procent. To również pokazuje, że nie ma potrzeby deregulacji zawodu, gdyż nie ma problemu z dostępem do usług notarialnych. Posługując się tutaj metaforyką rynkową mamy do czynienia z sytuacją, w której popyt na usługi zmalał a ustawowo stara się wprowadzić wzrost podaży.
- Jak wygląda przepływ między zawodami prawniczymi zwłaszcza do notariatu?
- Sytuacja dotycząca migracji pomiędzy zawodami prawniczymi przedstawia się bardzo jasno. Osób, które chcą rozpocząć swoją działalność w notariacie jest coraz mniej, np. w 2009 roku z innych zawodów przyszło do nas 117 osób, w 2010 r. – 75, a w ubiegłym tylko – 26. Trend spadkowy jest wyraźny.
- Jak to tłumaczyć?
- Myślę, że przede wszystkim rośnie świadomość tego, że wykonywanie zawodu notariusza to nie mityczne zarobki, ale przede wszystkim – nieograniczona odpowiedzialność przy coraz bardziej ograniczonych możliwościach zarobkowania i ograniczeniach w podejmowaniu dodatkowego zajęcia. Adwokaci i radcowie mogą się zajmować wieloma sprawami. Notariusz może prowadzić działalność naukową i naukowo-dydaktyczną a dodatkowe zatrudnienie może podjąć po uprzednim uzyskaniu zgody właściwej rady. Pojawia się tym wymiarze również kwestia ograniczenia maksymalnych stawek taksy notarialnej, ustalonych w 2007 roku. Górna granica wynagrodzenia wynosząca 10 tys. zł. powoduje, że niektórzy notariusze nie chcą pisać umów dotyczących przedmiotów o wielkich wartościach, gdyż są to na ogół sprawy skomplikowane, o zwiększonym ryzyku. Ograniczone wynagrodzenie nie pozwala przy tym na dodatkowe ubezpieczenie. Ubezpieczenie przy obecnej konstrukcji może być iluzoryczne. Minimalna suma ubezpieczenia na jedno i więcej zdarzeń to 50 tys. euro.
Rozmawiała: Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska
Deregulacja to niebezpieczne rozwiązanie nieistniejącego problemu
Ministerstwo szuka niebezpiecznego rozwiązania dla problemu, który na razie nie istnieje - uważa prezes notariatu Tomasz Janik. - Problemem tym jest kreowany dla opinii publicznej potencjalny brak miejsc pracy. Taki problem dotąd nie występuje. Niemal 100 proc. osób po asesurze pracuje na tym stanowisku - dodaje.