Chodzi głównie o sędziowskie awanse, jak również o adwokatów, radców prawnych, którzy zostali powołani na stanowisko sędziego. Z "opcji zero" mają być wyłączeni - według projektu przygotowanego przez Iustitię - sędziowie po asesurze i asesorzy. - Mówi się o weryfikacji indywidualnej, indywidualna to może być odpowiedzialność dyscyplinarna. Bo takie osoby jak członkowie neoKRS-u, jak rzecznicy dyscyplinarni, muszą ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną - mówił podczas Konferencji Restytucja praworządności w RP, organizowanej przez Wydział Prawa Uniwersytetu SWPS sędzia Piotr Gąciarek, z warszawskiego Sądu Okręgowego i sędziowskiej Iustitii. I podkreślał, że albo ktoś jest legalnie powołanym sędzią, albo nim nie jest, bo został powołany wadliwie.
- Dlatego musi wrócić na poprzednie stanowisko, będą ponowne konkursy. Bo co oznacza weryfikacja? Przecież ci sędziowie, którzy z powodu niekonstytucyjności neoKRS nie startowali w tych konkursach są na straconej pozycji. Nie zdajemy sobie sprawy, jaki jest poziom arogancji neosędziów. Mają w nosie kwestie odpowiedzialności Skarbu Państwa, zgodności z Konstytucją, dla nich wyznacznikiem jest kariera. Ci neosędziowie w wielu sądach w Polsce chodzą, śmieją się innym sędziom w twarz i mówią: "nikt nas nie ruszy, bo mamy nominację prezydenta". Nieuczciwość tych konkursów polegała na tym, że było np. dwóch kandydatów a nie było pięciu innych, może nawet lepszych, bo się brzydzili brakiem legalności Rady - wskazywał, dodając, że nie chodzi o odwet, ale o jasne o wskazanie, iż nie ma zgody na takie awanse.
Czytaj też w LEX: Krzyżanowska-Mierzewska Magdalena, Proceduralna reakcja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na kryzys praworządności w Polsce >
Warto przypomnieć, że w ocenie Iustitii, neosędziowie na czas rozstrzygnięcia konkursów i ukończenia rozpatrywanych spraw powinni uzyskać delegacje. Delegacje innych sędziów mają być też sposobem na zażegnanie problemów kadrowych sądów w czasie rozwiązywania problemu z Krajową Radą Sądownictwa.
Czytaj: Na szczycie dyskusja o neosędziach, a sądy kadrowo sięgają dna >>
Nie wszyscy prawnicy za radykalnym działaniem
Na tej samej konferencji dr hab Mariusz Bidziński z Uniwersytetu SWPS mówił, że w jego ocenie w stosunku do sędziów powołanych na podstawie opinii KRS ukształtowanej po nowelizacji z 2017 r., nie powinna być stosowana zasada odpowiedzialności zbiorowej tylko indywidualne rozliczenie poszczególnych sędziów czy osób, które zostały powołane.
- Będziemy musieli odrobić pracę domową, powołać komisje, które będą weryfikować, czy dane osoby wybrane na sędziów spełniają wymogi czy nie, czy przejdą test niezależności, niezawisłości czy są partyjnymi funkcjonariuszami, którzy awansami zostali nagrodzeni za swoją lojalność - wskazywał.
Sami sędziowie, także ci powołani przed 2018 rokiem, są w tym zakresie podzieleni . - Sytuacja w wydziale, w którym orzekam, jest bardzo trudna. Referaty niektórych sędziów dawno przekroczyły 400 spraw. Biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy tych spraw, jest to liczba kilkukrotnie przekraczająca możliwość sprawnego prowadzenia postępowań, panowania nad referatem. Ktoś policzył, że rozpatrzenie spraw obecnie prowadzonych w naszym wydziale zajęłoby około trzech lat, pod warunkiem, że dalszy wpływ byłby zerowy. Tymczasem wpływ spraw od kilku lat lawinowo rośnie. Grozi nam zapaść. Nie wyobrażam sobie więc w praktyce sytuacji, w której obsada sędziowska wydziału zostałaby okrojona, a do tego musiałoby dojść w razie wyłączenia sędziów powołanych przez tzw. neo-KRS - mówi jeden z sędziów z Sądu Okręgowego na południu Polski.
Co więcej, w jego ocenie, pomysł automatycznego pozbawienia tzw. neosędziów statusu sędziowskiego, czy też „cofnięcia” ich na poprzednio zajmowane stanowiska sędziowskie jest niefortunny i nie ma żadnego uzasadnienia prawnego. - Art. 180 ust. 1 Konstytucji jednoznacznie stanowi, że sędziowie są nieusuwalni. Teorie, że te osoby nie nabyły w ogóle statutu sędziów, wydają się z prawnego punktu widzenia nie do obrony. Osoby powołane na stanowiska sędziowskie w sądach powszechnych na wniosek tzw. neo-KRS zostały powołane w procedurze przewidzianej przez ustawę. Jaka by ona nie była, jest formalnie obowiązującym prawem. I jest to obecnie jedyna droga do powołania na stanowisko sędziowskie w Polsce. Innej nie ma. A zatem na gruncie obowiązującej ustawy osoby tak powołane są sędziami - mówi. Dopytywany o wyroki ETPCz czy TSUE dodaje, że "w rzeczywistości nie zajmowały się one statusem tzw. neosędziów, lecz problemem prawa do sądu w kontekście należytej obsady sądu. To są dwie odrębne kwestie. Powiązane, ale odrębne. Można powiedzieć, że w wyrokach TSUE i ETPCz nie chodzi o to, czy neosędziowie są sędziami, ale o to, czy w konkretnych realiach indywidualnych spraw Polska zapewniła stronom rozpoznanie ich sprawy przez niezawisły, bezstronny sąd. I, co najważniejsze, wyroki te odnoszą się do obsady Sądu Najwyższego. Z żadnego wyroku TSUE i ETPCz nie wynika, że tzw. neosędziowie powołani do orzekania w sądach powszechnych nie nabyli statusu sędziów - podsumowuje.
Czytaj też w LEX: Laskowski Michał, Granice wolności wypowiedzi sędziego w warunkach kryzysu praworządności >
Inny sędzia, tym razem z jednego z sądów rejonowych na Mazowszu, podkreśla nieoficjalnie, że innej drogi niż nowe konkursy nie widzi. - To najlepsze rozwiązanie plus delegacje dla tych sędziów, by mogli zakończyć rozpatrywane sprawy. Jeśli ktoś uważa, że zasługiwał na awans swą postawą i merytoryką w orzekaniu oraz posiada kompetencje, to nie będzie się obawiał konkursu i do niego przystąpi. Nie można tego zrobić w inny sposób, bo nie można usuwać tylko niektórych awansowanych sędziów i unieważnić tylko części konkursów. Poza tym, jeśli obecna KRS jest wadliwa, to wszystkie jej decyzje są wadliwe. Wyjątkiem powinni być jedynie asesorzy po KSSiP - podkreśla.
Czytaj też w LEX: Knaga Daniel, Ograniczenia w zakresie podejmowania dodatkowego zatrudnienia przez sędziów – wybrane problemy >
Neosędzia neosędziemu nierówny
Na bardziej kadrowy aspekt zwraca uwagę Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, zastrzegając równocześnie, że trudno jest odnosić się do planów związanych z sędziami awansowanymi po wejściu w życie noweli o KRS, bo pomysłów jest wiele.
- Scenariuszy jest kilka – projekt senacki z poprzedniej kadencji, projekt centrali Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, który zakłada powtórzenie konkursów i pozostawienie sędziów na przymusowych delegacjach. Inny - Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - sprowadza się do tego, że każda sprawa powinna być indywidualnie analizowana i rozliczana. Widziałem też wypowiedzi prof. Dariusza Adamskiego z Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, że na początek to zgromadzenia sędziowskie powinny stwierdzić, które awanse były kontrowersyjne, więc wariantów jest wiele. Pojawił się też ostatnio w przestrzeni publicznej pomysł zakładający indywidualne rozliczenia dyscyplinarne. Występuje wielość projektów, koncepcji i pomysłów. W naszym sądzie, na ten moment jest 40 tzw. nowych sędziów, którzy odebrali nominację, z kolei w procesie nominacyjnym jest 12 osób po uchwałach KRS, przy czym pięć jest już na etapie Prezydenta i to długotrwale oczekuje na wręczenie nominacji. Nowi sędziowie stanowią więcej niż 1/3 stanu czynnych sędziów, gdyby Prezydent wręczył nominacje tym, którzy mają uchwały KRS byłaby to połowa składu - mówi. Dodaje równocześnie, że dzięki temu, iż ci sędziowie odebrali nominacje do Sądu Okręgowego, w ich miejsce do Sądu Rejonowego przyszli asesorzy czy młodzi sędziowie.
- Gdyby nie odebrali, część by pewnie była w delegacji, ale ich miejsca w SR byłyby zajęte - mówi prezes. Przyznaje, że kwestie kadrowe w sądach mają dwa aspekty - aspekt techniczno-organizacjny i aspekt dyskusji o legalności lub nielegalności KRS-u, przywracaniu praworządności itd. - Stara prawda sprowadza się jednak do tego, że do przeczytania akt potrzebny jest sędzia. Nie da się tego inaczej rozwiązać. Jak ktoś myśli, że masowa cyfryzacja spowoduje cuda, to odsyłam do tych wszystkich, którzy pracują na aktach KRZ-u czy eKRS, systemy informatyczne zmieniają sposób pracy, ale to nie znaczy, że z definicji jest zawsze lepiej. Ktoś musi tę pracę wykonać, czyli te akta – również w postaci elektronicznej - przeczytać, wyjść na rozprawę, przesłuchać świadków, strony itp. I albo to będą sędziowie, którzy do sądów okręgowych, apelacyjnych awansują i akta przeczytają, albo zaczniemy mieć większą liczbę sędziów delegowanych. A sędzia delegowany - przypominam jeszcze raz - zajmuje etat w jednostce, w której jest sędzią. Nie zwolni np. w SR etatu dla asesora po KSSiP - mówi.
I dodaje, że we wrocławskim okręgu oraz tamtejszym sądzie apelacyjnym - 96-98 proc. awansów to awanse z pozytywną opinią sędziowskiego środowiska. - Około połowy nowych sędziów SO było wręcz opiniowanych w 2018 r. przez Zgromadzenie Przedstawicieli Apelacji, które wtedy opiniowało kandydatury. Później opiniowało je Kolegium SA, a po zmianie przepisów Kolegium SO, ale z udziałem pełnej liczby delegatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Okręgowego. Sądy Rejonowe wybierały z kolei delegatów do opiniowania na stanowiska w sądach rejonowych - podsumowuje.
Czytaj też w LEX:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.