Do zdarzenia doszło 19 maja 2016 roku we Wrocławiu. Ładunek nie eksplodował, bo pakunkiem zainteresowała się jedna z pasażerek. Poinformowała o tym kierowcę autobusu, a ten wyniósł urządzenie wybuchowe na chodnik tuż obok przystanku autobusowego. Tam, po krótkiej chwili, doszło do eksplozji. Jedna osoba, stojąca w pobliżu została ranna. Mężczyzna został oskarżony o zamach terrorystyczny i usiłowanie zabójstwa wielu osób przy użyciu materiału wybuchowego, sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób i usiłowania wymuszenia rozbójniczego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Cena promocyjna: 63.2 zł
|Cena regularna: 79 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Prokurator Generalny wnosi o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu.
20 lat więzienia w w pierwszej instancji
Wyrok w pierwszej instancji zapadł 8 listopada 2017 r. Sąd Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał b. studenta chemii Politechniki Wrocławskiej za winnego popełnienia dwóch zarzucanych mu czynów - i skazał go na 15 lat za zamach terrorystyczny jakim było podłożenie bomby w autobusie MPK i 5 lat za próbę wyłudzenia złota w zamian za odstąpienie od zamachu - łącznie na 20 lat. Poza tym miał zapłacić połowę kosztów postępowania sądowego - w wysokości 200 tys. zł.
Czytaj: MS: Wyższe kary dla zabójców, pedofilów i... nieletnich>>
- Wyjaśnienia oskarżonego są wiarygodne jedynie w części, gdy mówił, jak się przygotowywał i jak zostawił bombę w autobusie. Sąd uznał, że całkowicie sprzeczne z materiałem dowodowym jest jego twierdzenie, że nie chciał nikogo zabić. Dowody jednoznacznie wskazują, że jego działanie było motywowane tym, że chciał zabić i chciał zdobyć okup - uzasadniał wówczas sędzia Marcin Sosiński.
Obrońcy od początku podnosili, że prokuratura zagrała na emocjach i - w jej ocenie - w żaden sposób nie wykazała, że mężczyzna chciał kogokolwiek zabić. W toku śledztwa R. został poddany obserwacji psychiatrycznej, która trwała kilka tygodni. Biegli orzekli, że mężczyzna w chwili popełnienia czynu, o który został oskarżony, miał ograniczoną poczytalność. Podczas pierwszej rozprawy R. powiedział, że przyznaje się do czynu, ale nie do zarzutów sformułowanych przez prokuraturę. W toku śledztwa był też poddany obserwacji psychiatrycznej, która trwała kilka tygodni a biegli orzekli, że w chwili popełnienia czynu, miał ograniczoną poczytalność.
Apelacja i prokuratury i obrony - sąd obniża karę
Od wyroku odwołały się zarówno prokuratura, jak i obrona.
Prokuratura domaga się zaostrzenia kary i wymierzenia mężczyźnie 25 lat więzienia. A także zadośćuczynienia w kwocie 20 tys. zł dla osób, które wówczas były w autobusie. Zadośćuczynienia domagał się również oskarżyciel posiłkowy reprezentujący kobietę, która jako jedyna została lekko ranna w wyniku eksplozji ładunku podłożonego przez Pawła R.
Obrońcy kwestionowali, że czyn miał charakter terrorystyczny. W apelacji podnosili, że mężczyzna jest winny jedynie uszkodzenia ciała jednej osoby, a motywem jego działania miała być choroba.
11 kwietnia 2018 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zmienił zaskarżony wyrok i wymierzoną oskarżonemu karę pozbawiania wolności za próbę wyłudzenia złota obniżył do 3 lat. Uznał też, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia więcej niż jednej osoby i w tym przypadku też kare obniżył do 14 lat. Jednocześnie wymierzył mu karę łączną 15 lat więzienia.
Prokurator Generalny wnosi kasację
Z rozstrzygnięciem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu nie zgadza się Prokurator Generalny. Jego zastępca prokurator Robert Hernand złożył kasację do Sądu Najwyższego. Zarzuca orzeczeniu Sądu Apelacyjnego, że wydane zostało z rażącym naruszeniem przepisów prawa karnego procesowego, poprzez zaniechanie rzetelnej kontroli odwoławczej.
Podnosi również, że dowody zostały ocenione z naruszeniem zasad prawidłowego rozumowania, wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego i zwraca uwagę m.in. na sposób przeprowadzenia przez sąd odwoławczy dowodu z uzupełniającej opinii biegłych psychiatrów i psychologa. W ocenie prokuratora Hernanda był sprzeczny z przepisami prawa karnego procesowego.
- Przesłuchanie biegłych, podobnie jak świadka, powinno mieć zindywidualizowany charakter, a nie formę wypowiedzi zbiorczej, jak to miało miejsce w niniejszej sprawie. Taki sposób przeprowadzenia przesłuchania biegłych uniemożliwił rzeczową ocenę opinii wydanej w wyniku tego przesłuchania, w tym ocenę krytyczną, wymaganą i konieczną w przypadku wypowiedzi biegłego sprzecznych z wcześniejszymi wywodami - uzasadnia.
Czytaj:
Kładoczny: propozycje dot. zmian w karach rozbiją system>>
Prof. Zoll: zaostrzanie kar to populizm, ale kary krótkoterminowe mają sens>>
Kara? - niewspółmierna
W ocenie zastępcy Prokuratora Generalnego, Sąd Apelacyjny wydając wyrok uwzględnił jedynie okoliczności przemawiających na korzyść oskarżonego, a z pominięciem okoliczności niekorzystnych. - Doszło też do błędnego ustalenia, iż oskarżony działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia więcej niż jednej osoby, co doprowadziło do wymierzenia mu rażąco niewspółmiernej kary 14 lat pozbawienia wolności, a w konsekwencji rażąco niewspółmiernej kary łącznej 15 lat pozbawienia wolności - podkreślił.
W jego ocenie sąd pierwszej instancji uznając, że oskarżony działał przy popełnieniu tego czynu z zamiarem bezpośrednim, prawidłowo rozważył okoliczności podmiotowe i przedmiotowe popełnionego przestępstwa oraz wnikliwie ocenił okoliczności sprawy.
Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie w tym zakresie sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.