Ustawa daje możliwość umorzenia zaległych składek na własne ubezpieczenia społeczne, na ubezpieczenie zdrowotne i na Fundusz Pracy dla wszystkich osób prowadzących pozarolniczą działalność, które od 1 stycznia 1999 r. do 28 lutego 2009 r. podlegały obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym oraz wypadkowemu i nie opłaciły należnych składek. Warunkiem umorzenia będzie złożenie w ciągu roku od wejścia w życie ustawy odpowiednich wniosków oraz uregulowania wszystkich pozostałych niepodlegających umorzeniu składek.
Jak podkreśla się w uzasadnieniu do ustawy, sytuacje takie występowały także w przypadku osób, które prowadziły działalność i równocześnie zostały zgłoszone do ubezpieczeń jako zleceniobiorcy lub jako nakładcy, a także jako pracownicy – z wynagrodzeniem poniżej najniższego wynagrodzenia za pracę. Problem dotyczył m.in. przedsiębiorców, zazwyczaj prowadzących jednoosobowe firmy, którzy - na mocy ustawy z 1998 r. - mogli wybrać między składką na ubezpieczenie społeczne opłacaną od podstawy wynoszącej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a składką - przy umowie o pracę, umowie zlecenia czy pracy nakładczej przy równoczesnym prowadzeniu działalności - opłacaną od podstawy stanowiącej faktycznie osiągnięty przychód, bez określenia jego kwoty minimalnej.
Przedsiębiorcy wybierali drugie, zazwyczaj korzystniejsze dla nich rozwiązanie, w którym podstawa wymiaru składek nie była określona przez ustawodawcę. Wybór był zgodny z prawem i potwierdzany potem przez ZUS, który np. nie kwestionował rozliczeń.
Od marca 2009 r. ZUS uszczelnił system i najniższa składka była liczona już od 60 proc. średniego krajowego wynagrodzenia. Od tego też czasu Zakład zaczął kontrolować firmy (płacące wcześniej składkę liczoną od podstawy stanowiącej faktycznie osiągnięty przychód, bez określenia jego kwoty minimalnej), a następnie domagać się wyrównania wraz z karnymi odsetkami niezapłaconych - jak twierdził ZUS – składek.