Takie są wnioski z dyskusji, która odbyła się w środę na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Spór dwóch trybunałów – Praw Człowieka w Strasburgu i naszego Trybunału Konstytucyjnego pojawił się po wygłoszeniu zdania odrębnego przez obecnego prezesa TK prof. Andrzeja Rzepińskiego –stwierdził dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w czasie dyskusji zorganizowanej przez Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce Fundacji oraz Zakład Praw Człowieka UW. Tematem panelu była „Autoryzacja wypowiedzi prasowej: spór dwóch Trybunałów. Co dalej z reformą prawa prasowego po wyroku ETPC w sprawie Wizerkaniuk przeciwko Polsce?”
Redaktor „Gazety Kościańskiej” Jerzy Wizerkaniuk przez kilka lat walczył w polskich sądach o pozytywny dla siebie wyrok w sprawie autoryzacji wywiadu z posłem. Sądy uznały winę naczelnego pomimo pisemnego oświadczenia posła wysłanego do redakcji, w którym zrezygnował ze swego prawa do autoryzacji. Sprawa dotarła w 2008 r do Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że autoryzacja nie narusza wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji przez dziennikarzy (SK 52/05).
Wreszcie Trybunał Praw Człowieka w lipcu 2011r. przyznał rację dziennikarzowi. Orzekł, że nie można karać dziennikarza za publikację nieautoryzowanego wywiadu, a przepisy polskiego prawa prasowego odbiegają od standardów obowiązujących w demokratycznym społeczeństwie. ETPC stwierdził, że regulacja autoryzacji w obecnym kształcie sprawia, że staje się ona środkiem podobnym cenzurze. Był to jasny sygnał, że czas na reformę tej instytucji, która dostosuje ją do realiów współczesnego rynku mediów.
W czasie debaty Adam Bodnar zauważył, że cenne było w wyroku ETPC zdanie uzupełniające sędziego polskiego prof. Leszka Garlickiego. Stwierdził on, że jeśli zajdą zmiany w polskim prawie prasowym, to powinny one uwzględnić dokładne cytowanie od omówienia opinii. Ponadto ważne byłoby sprecyzowanie, czy wolno przy dłuższych wywiadach dokonywać radykalnej selekcji materiału przez redakcję. Zwrócił uwagę, że dziennikarze to nie anioły, tylko osoby, który publikacjami mogą zniszczyć innych.
Dr Bodnar przyznał, że wystarczy zachować zasady etyki dziennikarskiej, ale absolutnie należy wyeliminować odpowiedzialność karną przy braku autoryzacji.
Podobnego zdania był dr Michał Zaremba - wykładowca w Zakładzie Prawa Prasowego w Instytucie Dziennikarstwa UW. Uważa on, że alternatywą dla obowiązku autoryzacji jest dochodzenie naruszonych praw w procesie cywilnym o ochronę dóbr osobistych przez osobę poszkodowaną przez publikacje prasową. Jeśli idzie o rzetelnie podany cytat – nie powinno być sankcji karnej.
Prof. Jacek Sobczak, sędzia Sądu Najwyższego przypomniał, że Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku uznał, że prawodawca miał na celu tworząc instytucje autoryzacji uniknięcie potencjalnego, szkodliwego efektu nierzetelnego dziennikarstwa, wpływającego na reputację osoby przekazującej wypowiedź prasie.
- Redaktor Wizerkaniuk sprawę wygrał, gdyż prawo było po jego stronie – powiedział prof. Sobczak. – Nie znaczy to jednak, że każdy dziennikarz wygrał by sprawę o autoryzację.
Przedstawiciel Ministerstwa Kultury dyrektor Dominik Skoczak obiecał, że resort wniesie pod obrady rządu znowelizowane prawo prasowe, uwzględniające wyroki trybunałów, także w zakresie sprostowania. Poprzednie projekty ustawy napotkały opór w innych ministerstwach, które zaczęły majstrować przy wydłużeniu terminu autoryzacji. Pierwotnie dla dzienników wynosił on12 godzin, ale po konsultacjach międzyresortowych wydłużył się do trzech dni.
Autoryzacja i sprostowanie po nowemu
W Polsce nadal dziennikarze muszą autoryzować wypowiedzi prasowe pod groźbą procesu sądowego i kary. Zakwestionował to Europejski Trybunał Praw Człowieka, który stwierdził, że nie można karać za brak autorytzacji, jeśli cytaty były rzetelne. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekaże wkrótce Sejmowi nowy projekt nowelizacji prawa prasowego uwzględniający dotychczasowe wyroki sądowe.