Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w 2013 r. Doniesienie do prokuratury złożył pracownik wrocławskiego magistratu. Akt oskarżenia oparto na zeznaniu świadka, który kupił wydaną w 2006 r. książkę, oraz na opinii dwóch biegłych. Według informacji medialnych opinie nie wskazywały jednoznacznie, że autor nawołuje do nienawiści na tle rasowym i propaguje faszyzm.
W środę Sąd Rejonowy we Wrocławiu miał rozważyć, czy nie umorzyć postępowania w tej sprawie. Postanowił o rozpoczęciu procesu i wyznaczył pierwszy termin na koniec października.
Sąd oddalił wniosek prokuratury, by proces był niejawny; dopuścił jako dowód w sprawie paragon fiskalny z zakupu publikacji oraz postanowił, że świadek, który kupił książkę oraz był przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym, nie będzie zeznawał przed sądem. Sąd uwzględnił jako dowód opinie biegłych.
Jak powiedział sędzia Michał Kupiec, w trakcie procesu materiał dowodowy będzie można uzupełnić, dlatego postanowił skierować sprawę do rozpoznania. Prokurator Agnieszka Harasimowicz w rozmowie z dziennikarzami nie chciała ujawnić, o jakie elementy zostanie uzupełniony materiał dowodowy zawarty w akcie oskarżenia.
„Liczę, że teraz podczas procesu uda się udowodnić, że mój klient nie popełnił zarzucanych mu czynów” - powiedział z kolei obrońca oskarżonego mecenas Dominik Wojciechowski.
Za propagowanie faszyzmu i nawoływanie do nienawiści na tle rasowym lub etnicznym grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do lat 3.
Od wielu lat Roman Z. jest znaną postacią w środowisku pseudokibiców jednego z wrocławskich klubów piłkarskich. W maju tego roku został skazany na grzywnę w procesie o zakłócenie wykładu prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 r. Wyrok nie jest prawomocny. O zakłócenie wykładu obwiniono wówczas 23 osoby, a 19 z nich skazano na grzywny i areszt.(PAP)
ros/ abr/ jra/