W 2010 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku oddalił skargę, więc farmaceutka złożyła skargę kasacyjną do NSA.
Art. 94 Prawa farmaceutycznego mówi, że "rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych na danym terenie określa, w drodze uchwały, rada powiatu, po zasięgnięciu opinii wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) gmin z terenu powiatu i samorządu aptekarskiego".
Rozkład ten "powinien być dostosowany do potrzeb ludności i zapewniać dostępność świadczeń również w porze nocnej, w niedzielę, święta i inne dni wolne od pracy".
Jak argumentował reprezentujący farmaceutkę mec. Dariusz Knera, przyjęty przez radę powiatu harmonogram godzin pracy aptek był nieadekwatny do potrzeb mieszkańców powiatu. Knera wyjaśnił, że z doświadczenia skarżącej wynikało, że "przez dwa miesiące nikt nie skorzystał z apteki podczas nocnego dyżuru, zaś ostatni klienci kupują najpóźniej o godz. 22".
Ponadto - zdaniem farmaceutki - przepis pozwalający władzom samorządowym narzucać aptekom godziny pracy i dyżury nocne oraz w dni wolne od pracy jest niekonstytucyjny, ponieważ narusza swobodę działalności gospodarczej.
Sędzia Joanna Kabat-Rembelska wydając orzeczenie podkreśliła, że "to, czy klienci będą korzystali z apteki w czasie dyżuru nocnego lub w dniu wolnym od pracy, nie zwalnia z przepisu o zapewnieniu dostępności". Jak dodała, przepis prawa farmaceutycznego "nie wskazuje potrzeb ludności jako przesłanki określenia rozkładu godzin pracy aptek".
"Musi być zapewniona dostępność tego rodzaju świadczeń i w przypadku godzin pracy aptek w nocy i dni wolne musi być stworzona możliwość korzystania przez mieszkańców powiatu z tego rodzaju świadczeń. Natomiast to, czy i w jakim zakresie ta możliwość będzie wykorzystywana, nie ma tutaj zasadniczego znaczenia dla określenia godzin pracy aptek" - stwierdziła.
Sędzia oceniła, że nie doszło do naruszenia wolności obywatelskich, ani swobody działalności gospodarczej.
Mąż farmaceutki po zakończeniu rozprawy zapowiedział, że zwróci się wraz z żoną do Trybunału Konstytucyjnego, zaś w przypadku niepowodzenia - do Trybunału w Strasburgu. "Niewątpliwie będzie skarga do Trybunału Konstytucyjnego. Ta sprawa dotyczy rodzinnych aptek w małych miejscowościach w całej Polsce. Farmaceuci, którzy są jednocześnie właścicielami aptek muszą dyżurować niekiedy non stop przez kilka dni i nocy, mimo że żadni klienci z tego nie korzystają" - dodał.
W rozprawie wziął udział także prezes gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej, członek prezydium Naczelnej Rady Aptekarskiej, Michał Pietrzykowski, który wspiera działania farmaceutki.
W przeddzień rozprawy zorganizował on konferencję prasową w Warszawie, podczas której przekonywał, że rady powiatu decydują o nocnych dyżurach, nie uwzględniając realnych potrzeb mieszkańców. Jak argumentował, w miejscowościach, gdzie apteki są otwarte do godz. 22 lub 24, mieszkańcy szybko przyzwyczaili się do takiej ich pracy. "Po godz. 22 zwykle ruch jest niewielki, a nocny dyżur jest potrzebny tylko osobom, które przychodzą rano po pojemnik na mocz" - mówił Pietrzykowski.
"My nie buntujemy się przeciwko dyżurom, ale przeciwko sposobowi ich ustalania" - podkreślił. Jego zdaniem, "samorządy nie ponoszą żadnych kosztów z tytułu nocnych i świątecznych dyżurów aptek, więc łatwo podejmują decyzję" - ocenił. Przypomniał, że farmaceuci zwrócili się do RPO w tej sprawie, jednak odmówił on skierowania sprawy do TK.
Art. 94 Prawa farmaceutycznego mówi, że "rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych na danym terenie określa, w drodze uchwały, rada powiatu, po zasięgnięciu opinii wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) gmin z terenu powiatu i samorządu aptekarskiego".
Rozkład ten "powinien być dostosowany do potrzeb ludności i zapewniać dostępność świadczeń również w porze nocnej, w niedzielę, święta i inne dni wolne od pracy".
Jak argumentował reprezentujący farmaceutkę mec. Dariusz Knera, przyjęty przez radę powiatu harmonogram godzin pracy aptek był nieadekwatny do potrzeb mieszkańców powiatu. Knera wyjaśnił, że z doświadczenia skarżącej wynikało, że "przez dwa miesiące nikt nie skorzystał z apteki podczas nocnego dyżuru, zaś ostatni klienci kupują najpóźniej o godz. 22".
Ponadto - zdaniem farmaceutki - przepis pozwalający władzom samorządowym narzucać aptekom godziny pracy i dyżury nocne oraz w dni wolne od pracy jest niekonstytucyjny, ponieważ narusza swobodę działalności gospodarczej.
Sędzia Joanna Kabat-Rembelska wydając orzeczenie podkreśliła, że "to, czy klienci będą korzystali z apteki w czasie dyżuru nocnego lub w dniu wolnym od pracy, nie zwalnia z przepisu o zapewnieniu dostępności". Jak dodała, przepis prawa farmaceutycznego "nie wskazuje potrzeb ludności jako przesłanki określenia rozkładu godzin pracy aptek".
"Musi być zapewniona dostępność tego rodzaju świadczeń i w przypadku godzin pracy aptek w nocy i dni wolne musi być stworzona możliwość korzystania przez mieszkańców powiatu z tego rodzaju świadczeń. Natomiast to, czy i w jakim zakresie ta możliwość będzie wykorzystywana, nie ma tutaj zasadniczego znaczenia dla określenia godzin pracy aptek" - stwierdziła.
Sędzia oceniła, że nie doszło do naruszenia wolności obywatelskich, ani swobody działalności gospodarczej.
Mąż farmaceutki po zakończeniu rozprawy zapowiedział, że zwróci się wraz z żoną do Trybunału Konstytucyjnego, zaś w przypadku niepowodzenia - do Trybunału w Strasburgu. "Niewątpliwie będzie skarga do Trybunału Konstytucyjnego. Ta sprawa dotyczy rodzinnych aptek w małych miejscowościach w całej Polsce. Farmaceuci, którzy są jednocześnie właścicielami aptek muszą dyżurować niekiedy non stop przez kilka dni i nocy, mimo że żadni klienci z tego nie korzystają" - dodał.
W rozprawie wziął udział także prezes gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej, członek prezydium Naczelnej Rady Aptekarskiej, Michał Pietrzykowski, który wspiera działania farmaceutki.
W przeddzień rozprawy zorganizował on konferencję prasową w Warszawie, podczas której przekonywał, że rady powiatu decydują o nocnych dyżurach, nie uwzględniając realnych potrzeb mieszkańców. Jak argumentował, w miejscowościach, gdzie apteki są otwarte do godz. 22 lub 24, mieszkańcy szybko przyzwyczaili się do takiej ich pracy. "Po godz. 22 zwykle ruch jest niewielki, a nocny dyżur jest potrzebny tylko osobom, które przychodzą rano po pojemnik na mocz" - mówił Pietrzykowski.
"My nie buntujemy się przeciwko dyżurom, ale przeciwko sposobowi ich ustalania" - podkreślił. Jego zdaniem, "samorządy nie ponoszą żadnych kosztów z tytułu nocnych i świątecznych dyżurów aptek, więc łatwo podejmują decyzję" - ocenił. Przypomniał, że farmaceuci zwrócili się do RPO w tej sprawie, jednak odmówił on skierowania sprawy do TK.