W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał taką decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie z grudnia 2011 r. SA oddalił zażalenie Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku na to postanowienie.
Troje sędziów SA uznało, że materiał przygotowany przez prokuraturę w 700 tomach akt ma "rażące braki". SA wymienił m.in. nieprzetłumaczenie na jęz. polski 11,7 tys. stron akt; brak poświadczeń za zgodność kilkuset dokumentów; brak analizy 1800 stron billingów. Sędzia SA Jerzy Leder mówił, że część dołączonych akt może być "śmieciami" i prokuratura winna ograniczyć materiał do 20-30 tomów - by nie uniemożliwiać oskarżonemu obrony.
SA nie zajął merytorycznego stanowiska w kwestii dopuszczalności jednoczesnego sądzenia Wąsacza przed sądem powszechnym oraz przed Trybunałem Stanu za ten sam zarzut. Zdaniem SO sąd powszechny nie jest właściwy do rozpoznania sprawy, skoro Sejm zdecydował o pociągnięciu b. ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej. Prokuratura replikowała, że uchwała Sejmu przewiduje wyłącznie pociągnięcie Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej.
W połowie lutego Sejm ma powołać posła PO Jerzego Kozdronia na oskarżyciela sejmowego w sprawie Wąsacza, oskarżonego przed TS o nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych "Centrum". Wtedy mógłby ruszyć długo odwlekany proces b. ministra przed TS. Wąsacz w obu sprawach nie przyznaje się do winy i mówi o ich politycznym tle - co powtórzył także w środę.(PAP)
Akt oskarżenia wobec Wąsacza wraca do prokuratury
Prawomocna jest już decyzja warszawskiego sądu o zwrocie gdańskiej prokuraturze do uzupełnienia sprawy b. ministra skarbu w rządzie AWS Emila Wąsacza, oskarżonego o nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU w 1999 r.