Uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie - podobnie jak cały proces apelacyjny - było niejawne. Proces apelacyjny toczył się od jesieni zeszłego roku.
Czytaj: Sąd wznowił proces Krzysztofa Piesiewicza >>
Szantaż i głośna publikacja w mediach
O sprawie stało się głośno w 2009 r. gdy "Super Express" ujawnił film z udziałem senatora, nagrany w jego mieszkaniu przez - jak się później okazało - jedną z szantażujących go kobiet. Film - na którym słychać wulgarne komentarze kobiety - miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. On sam zaprzeczył, by je zażywał; twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa.
Samo spotkanie nagrano we wrześniu 2008 r., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi. Według mediów adwokat miał za nie zapłacić ponad 550 tys. zł. W listopadzie 2009 r. zatrzymano troje szantażystów wskazanych przez Piesiewicza. W 2011 r. skazano ich na kary po 1,5 roku więzienia. Zbigniewa S. uznano za winnego kierowania szantażem, Joanna D. i Halina S. - miały go wykonywać.
Adwokat po raz pierwszy uniewinniony w 2013 r.
W grudniu 2013 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza uniewinnił byłego senatora ale w 2014 r., wyrok ten został częściowo uchylony przez warszawski sąd okręgowy i sprawa wróciła do I instancji.
Po tej decyzji, w ponownym procesie sąd uznał Piesiewicza za winnego "nieudolnego usiłowania posiadania 0,3 g kokainy" i "nieudolnego usiłowania udzielenia" jej 4 września 2008 r. dwóm osobom. Apelacje wniosły zarówno prokuratura, jak i obrońcy b. senatora.
72-letni Piesiewicz był obrońcą w procesach politycznych w PRL, m.in. w procesie działaczy Solidarności i KPN. W 1985 r. był oskarżycielem posiłkowym w procesie oficerów SB sądzonych za uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zasłynął też jako współautor scenariuszy filmowych do filmów Krzysztofa Kieślowskiego.