O tych postulatach mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz na konferencji prasowej podsumowującej 100 dni od wejścia w życie reformy edukacji. Mówiąc o reformie, ocenił, że potwierdziły się wszystkie obawy, na które zwracali uwagę nauczyciele i rodzice.
"W 2018 r. głównym postulatem związku będzie zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli od 1 stycznia o 15 proc. Lawinowy wzrost cen, szczególnie artykułów spożywczych, oraz wzrost płac w wielu sektorach gospodarki nie dają żadnego powodu, abyśmy na wzrost wynagrodzeń o 15 proc. czekali aż trzy lata" - powiedział Broniarz.
Przypomniał, że premier Beata Szydło i minister edukacji narodowej Anna Zalewska zapowiedziały podwyżkę dla nauczycieli o 15 proc., ale rozłożoną na trzy lata, począwszy od wzrostu wynagrodzeń od 1 kwietnia 2018 r. o 5 proc. "Traktujemy to jako primaaprilisowy żart, bo w skali całego roku będzie to 3,7 proc., a znakomitą część pochłonie inflacja" - powiedział szef ZNP.
Zapowiedział przedstawienie tego postulatu na najbliższym posiedzeniu działającego przy MEN Zespołu do spraw statusu zawodowego nauczycieli. Zaplanowane jest ono na 10 stycznia. "Wnosimy, apelujemy też do premiera Mateusza Morawieckiego o spotkanie. Chcemy porozmawiać o zasadach finansowania edukacji, bo obserwujemy narastającą tendencję do przerzucania kosztów finansowania edukacji, w tym płac zatrudnionych w edukacji, na samorządy.
Według niego, potwierdziły się obawy ZNP dotyczące zwolnień nauczycieli w wyniku reformy, redukcji zatrudnienia oraz konieczności pracy nauczycieli w kilku szkołach. Dlatego - jak mówił Broniarz - związek konsekwentnie domaga się przygotowania pakietu osłon dla zwalnianych nauczycieli. Jak mówił, skala zwolnień nauczycieli w wyniku reformy będzie w 2018 r. większa niż w 2017 r.
"Przez ostatni rok słyszeliśmy wiele haseł, które towarzyszyły planowanym przez ministerstwo zmianom, które od września są wdrażane. Przede wszystkim słyszeliśmy, że gimnazja uczą źle, dlatego należy je zlikwidować i wprowadzić nowoczesne podstawy programowe, a dzięki temu nasze dzieci zyskają nową jakość w edukacji. To jest wielkie oszustwo" - powiedziała na konferencji Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji". "Żadna nowa jakość się nie pojawiła" - oceniła.
Na potwierdzenie swoich słów pokazała dwa podręczniki do biologii do VII klasy szkoły podstawowej i do II klasy gimnazjum. Według niej, zawierają one te same treści w tym samym układzie. Przy czym - jak zaznaczyła - uczniowie VII klas "poznają materiał od środka, bo nie znają treści podręczników do klasy I (gimnazjum). Jeśli na tym polega nowa jakość edukacji, to jest to na pewno wielkie oszustwo" - powiedziała. Według niej, nie jest to jedyny taki przykład, dotyczy to też innych przedmiotów, np. geografii.
Przytoczyła też dane z ankiet przygotowanych przez ruch, na które odpowiedziało kilkuset rodziców z całej Polski. Wynika z nich, że nauka na dwie zmiany pojawiła się w szkołach, w których do tej pory jej nie było, a uczniom, którzy poszli do VII klas, pozmieniali się nauczyciele i wychowawcy, w szkołach podstawowych brakuje pracowni przedmiotowych dla starszych uczniów, a w gimnazjach przekształconych w szkoły podstawowe - placów zabaw, niewystarczające jest też wyposażenie świetlic.
"Bardzo niepokoi nas sytuacja VII-klasistów, dzieci, które +poszły na pierwszy front reformy+ (...). Mają codziennie po osiem, dziewięć lekcji. Materiał, który jest wprowadzany w VII klasie, nijak się ma do tego, czego uczyli się wcześniej. Rośnie poziom ich stresu, nie mają w ogóle czasu dla siebie, bo cały czas poświęcają na naukę" - mówiła Łoboda.
Z nowym rokiem szkolnym 2017/2018 rozpoczęła się reforma edukacji. Zmieniana jest struktura szkół - uczniowie, którzy w czerwcu skończyli VI klasę zamiast do gimnazjów, poszli do VII klas 8-letnich szkół podstawowych. Docelowo system edukacji będzie obejmować: 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie liceum, 5-letnie technikum, 3-letnią szkołę branżową I stopnia, 2-letnią szkołę branżową II stopnia, 3-letnią szkołę specjalną przysposabiającą do pracy i szkołę policealną; gimnazja będą zlikwidowane.
W połowie listopada na konferencji prasowej minister edukacji podała dane z Systemu Informacji Oświatowej na rok szkolny 2017/2018, z których wynika, że w porównaniu z ubiegłym rokiem o ponad 10 tys. wzrosła liczba nauczycieli; liczba etatów wzrosła o ponad 17 tys. Wielokrotnie od tego czasu zapewniała też, że ruch kadrowy w szkołach jest mniej więcej taki jak w zeszłym roku, jeśli chodzi o nauczycieli, odchodzących na emerytury lub tracących pracę.(PAP)