Oświatowa Solidarność domaga się przepisów zwalczających przepełnienie w klasach - maksymalnie 22 uczniów w jednej klasie w szkole podstawowej, do 24 w gimnazjum, a 26 w liceum czy technikum. Nauczyciele boją się, że przy przepełnionych klasach nie będzie szans na indywidualną pracę z dziećmi. A to podstawa w klasie, w której będą się uczyć jednocześnie 6- i 7-latki. Ale zbyt liczne klasy muszą zniknąć także z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, bo tam zaczynają się kłopoty wychowawcze.
- To konieczne w sytuacji, gdy wprowadzamy do szkół sześciolatki. Już dostajemy sygnały, że gminy dla oszczędności chcą łączyć małe oddziały klasowe w jeden większy - przestrzega Wojciech Książek, działacz "S" z Pomorza, wiceminister oświaty w rządzie Jerzego Buzka.
:- Zbyt liczne klasy to element szerszego problemu: braku standardów edukacyjnych. Potrzebny jest dokument, który określałby m.in. liczbę uczniów w różnego typu szkołach, koszt ich kształcenia, niezbędne wyposażenie klas i liczbę uczniów przypadających na jednego nauczyciela. Takie przepisy nie mogą być oderwane od wysokości subwencji oświatowej, jaką z budżetu państwa otrzymują poszczególne samorządy - uważa Marek Olszewski, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP, wójt gminy Lubicz.
Ministerstwo Edukacji nie przewiduje wprowadzenia przepisów dotyczących liczby dzieci w klasie. "Decyzja w tej sprawie będzie należała, tak jak dotychczas, do organu prowadzącego szkołę" - czytamy w odpowiedzi MEN dla redakcji dziennika „Polska”. Ministerialne przepisy określają jedynie maksymalną liczbę dzieci w grupie przedszkolnej - może ich uczyć się razem najwyżej 25.

Źródło: Dziennik „Polska”, 2.04.2009 r.