W Polsce chodzi do przedszkola mniej dzieci niż w innych krajach Unii. Za to nasza młodzież chętniej kontynuuje edukację – wynika z unijnego raportu o edukacji przedstawionego wczoraj w Brukseli.
We Francji, Belgii i Holandii każde dziecko od czwartego roku życia do chwili pójścia do szkoły podstawowej jest przedszkolakiem, w Polsce tylko 67,5 proc. Unijny cel, który ma być zrealizowany do 2020 r., to 95 proc. Odsetek przedszkolaków w Polsce jednak ciągle rośnie.
Z pięciu celów edukacyjnych, które UE postawiła sobie do 2010 r., udało się tylko z jednym: zwiększyć liczbę absolwentów wydziałów matematycznych, nauk ścisłych i politechnik. Sukces jest spektakularny, bo miał być wzrost o co najmniej 15 proc., a był o 37 proc. Najszybciej takich absolwentów przybywało w Portugalii, na Słowacji i w Czechach, nieźle wypadła też Polska, gdzie ich liczba się podwoiła. Celem miało być też zachęcenie dziewcząt do wybierania ścisłych i technicznych kierunków studiów. Ale proporcja kobiet wśród absolwentów zwiększyła się z 30,7 do 32,5 proc. W Polsce jest lepsza od przeciętnej – 40,3 proc.
W Polsce przedwczesne kończenie nauki jest mniejszym problemem niż w większości krajów UE. Ze wskaźnikiem 5,3 proc. dzieci, które kończą edukację na etapie obowiązkowym, jesteśmy bezpiecznie poniżej unijnego celu: maksimum 10 proc. Na Malcie i w Portugalii ten problem dotyczy ponad 30 proc. dzieci. Nieźle, bo na trzecim miejscu, wypadamy też pod względem liczby młodzieży osiągającej wykształcenie przynajmniej średnie. Unijny cel to przynajmniej 85 proc. osób w wieku 22 lat, w Polsce jest ich 91 proc.