Rzecznik w komunikacie wyjaśnił, że prowadzona w telewizji, radiu i outdoorze kampania "Powiedzmy STOP szkolnej agresji" jest skierowana do młodych ludzi, a jej cel to zmiana postaw świadków agresywnych zachowań "nie tylko na poziomie deklaracji, ale także pokazanie, że rzeczywiste działanie w środowisku rówieśników ma znaczenie, jest ważne i skuteczne".
Rzecznik podkreśla, że ofiarami agresji rówieśniczej są dzieci, które niczym się w grupie nie wyróżniają - rówieśnicy dokuczają im niezależnie od wieku, płci, wyników w nauce czy statusu materialnego.
"Przemoc rówieśnicza dotyczy wszystkich. Praprzyczyną przemocy rówieśniczej jest przemoc, jakiej dziecko doświadczyło wcześniej. Dzieci uczą się, obserwując nas, dorosłych. Zachowania agresywne w szkole względem rówieśników mogą być odzwierciedleniem sytuacji, z jakimi dziecko styka się poza szkołą. Czasem może to być próba odreagowania trudnej sytuacji domowej. Dlatego kluczowa jest obserwacja, rozmowa, empatia, gotowość do działania, pomocy" – wyjaśnił cytowany w komunikacie Michalak.
Zdaniem rzecznika, młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy, że bardzo wiele zależy od nich i ich reakcji na przemoc, która przytrafia się im lub rówieśnikom. Dlatego - jak zaznaczył - to, jak postąpią, ma ogromne znaczenie w przeciwdziałaniu agresji.
"Świadkowie są bardzo ważnymi osobami w powstrzymywaniu zjawiska przemocy, ponieważ to oni w największym stopniu mogą wpłynąć na zmianę sytuacji. A na przemoc należy reagować zawsze, reagować stanowczo! Nie bądźmy więc bierni, reagujmy! Tym razem apel kieruję wprost do młodych" – podkreślił Michalak.
W kwietniu 2017 r. został opublikowany raport Programu Międzynarodowej Oceny Uczniów (PISA - Programme for International Student Assessment) - najważniejszego i największego badania edukacyjnego na świecie, które sprawdza stopień przygotowania 15-latków do dalszej edukacji, wymagań rynku pracy i powodzenia w dorosłym życiu.
Wynika z niego, że w Polsce 21,1 proc. uczniów gimnazjów wskazało, że w ciągu ostatniego miesiąca było dręczonych – w psychiczny czy fizyczny sposób. Jak wskazuje raport, może tu chodzić o bicie, popychanie, zabieranie przedmiotów osobistych czy przedrzeźnianie - również w internecie. Średnia OECD wynosi w tym wypadku 18,7 proc.
Jak wynika z badań, 11,7 proc. polskich gimnazjalistów deklarowało, że koledzy w szkole się z nich naśmiewają. To powyżej średniej krajów OECD, gdzie ten wskaźnik wyniósł 10,9 proc. Najmniej przedrzeźniają młodzi Holendrzy (4,3 proc.), najwięcej uczniowie z Hong Kongu (26,1 proc.).
Badanie pokazało, że 4,1 proc. młodych Polaków było ofiarami przemocy fizycznej. Chodzi o sytuację, w której w ciągu ostatniego miesiąca doświadczyli bicia lub popychania co najmniej kilka razy. Średnia OECD wynosi 4,3 proc. W Korei Południowej popychany lub bity był tylko co setny uczeń. Prawie 10 uczniów na stu doświadczało przemocy fizycznej w Hong Kongu, Bułgarii i Japonii.
Badania pokazują, że uczniowie ze szkół, w których jest większy poziom agresji, osiągają słabsze wyniki w nauce niż ci, którzy uczą się w bezpieczniejszych szkołach.
Jak wynika z raportu, 21,5 proc. polskich gimnazjalistów powiedziało, że czuje się w szkole jak outsider. Wskazano przy tym, że w 2003 r. poczucie braku przynależności do środowiska szkolnego wskazywał co trzeci polski gimnazjalista. Średnia OECD wyniosła 18,7 proc. Najlepiej w szkole czują się dzieci w Albanii, Gruzji i Wietnamie – 95 proc. z nich nie uważa się za outsiderów.(PAP)