Subwencja oświatowa ma dzisiaj same wady. Środki trafiają do samorządów bez uwzględnienia, że są gminy bogate i biedne - uważa dr Wojciech Misiąg, wiceprezes NIK i były minister finansów. Zwraca uwagę, że po odrzuceniu gmin o skrajnie wysokich dochodach zróżnicowanie dochodów jednostek samorządu terytorialnego na obywatela wynosi około 8:1. Oznacza to, że są w Polsce gminy, których dochody na mieszkańca są osiem razy większe niż w gminach najbiedniejszych. Jego zdaniem subwencja ogólna powinna być przede wszystkim mechanizmem wyrównawczym.
Według Misiąga problemem jest też wewnętrzna konstrukcja subwencji oświatowej, która ze względu na znaczne zróżnicowanie kosztu jednostkowego nauczania na terenach wiejskich i w miastach „jest rażąco niesprawiedliwa dla gmin wiejskich".
Do tego dochodzi wadliwie funkcjonowanie systemu „uczniów przeliczeniowych", który sprawia, że samorząd dostaje zwiększoną subwencję na każde dziecko z orzeczeniem o sprzężonej niepełnosprawności, bez względu na to, ile na nie wydaje.
Do tego dochodzi wadliwie funkcjonowanie systemu „uczniów przeliczeniowych", który sprawia, że samorząd dostaje zwiększoną subwencję na każde dziecko z orzeczeniem o sprzężonej niepełnosprawności, bez względu na to, ile na nie wydaje.
Publikacja „Samorząd a edukacja" dostępna jest na stronie internetowej Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Źródło: Serwis Samorządowy PAP, 2.02.2012 r.
Oprac. Alicja Bukowska