Ustawodawca pozostawił liczne luki w przepisach, które w skrajnych przypadkach mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa dzieci. Placówki nie są już traktowane jako zakłady opieki zdrowotnej, podlegają wyłącznie Ministerstwu Pracy. 
– Brak przypisania opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech do konkretnego resortu oświaty, zdrowia lub opieki społecznej spowodował, że żłobki traktowane są dziś jak przedszkola, co ma negatywne skutki, np. wyroki sądów w sprawach opłat za żłobki – mówi Krystyna Konieczny, dyrektor Gdańskiego Zespołu Żłobków.
Eksperci zwracają uwagę także na brak odpowiedniej kadry. Uczelnie nie kształcą na kierunku pedagogika opiekuńcza, a ustawa wymaga, by na stanowisku opiekuna zatrudniać absolwenta tego kierunku. Z kolei wymagania dotyczące kwalifikacji dyrektora placówki są bardzo niskie - nie musi być to nawet osoba z wyższym wykształceniem, wystarczy rok doświadczenia na podobnym stanowisku.
Niekorzystne dla żłobków są też przepisy podatkowe, muszą płacić daniny, z których ustawodawca zwalnia przedszkola - podatek od nieruchomości oraz za zarząd trwały. Prowadzący żłobki i rodzice chcą zmian w przepisach. Jak jednak tłumaczy "Rz" wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, obecne rozwiązania wprowadzono świadomie. Zamiarem ustawodawcy było stworzenie elastycznych przepisów, dzięki którym rynek żłobków stałby się rynkiem konkurencyjnym. To zaś, czy placówka zapewni dziecku odpowiednie warunki, zdaniem Magdaleny Kochan, powinni weryfikować rodzice.