Kwalifikacyjne kursy zawodowe to jedyna forma kursowa w pozaszkolnym kształceniu ustawicznym, która będzie finansowana z subwencji oświatowej - pisze Stanisław Szelewa w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" i przedstawia szczegółowe wyliczenia na temat ich finansowania.
W przypadku szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez samorządy terytorialne rachunek kosztów jest jedną z podstaw uruchamiania kursów, ale nie jedyną. Ważne jest też to, by pamiętać o potencjalnych słuchaczach, którym ta forma edukacji zawodowej daje duże szanse na rynku pracy. Dlatego też w naszym powiecie uruchamia się kursy bez względu na poziom finansowania z subwencji, który ciągle pozostaje nieznany. Pozostając na poziomie 0,7 standardu finansowego „A”, tak jak miało to miejsce w wypadku wszystkich szkół dla dorosłych, myślę, że sobie poradzimy. Byłaby to kwota prawie 3456 zł na słuchacza. Zakładając jednak wzrost standardu „A” o jakieś 4% , uzyskujemy kwotę 3594 zł. Jeśli pomnożymy ją przez 20 słuchaczy, otrzymamy 71 885 zł.
Gdybyśmy założyli, że kurs jest stacjonarny, wtedy owe 800 godzin zajęć (tyle według MEN powinien średnio trwać kurs) – przy założeniu, że godzina pracy nauczyciela brutto to około 62,50 zł, a zajęcia realizowaliby nauczyciele dyplomowani i mianowani po połowie – daje roczne koszty wynagrodzeń nauczycieli na poziomie około 52 tys. zł. Jeśli dołożymy koszty stałe (administracja i obsługa szkoły, materiały i usługi) w wysokości 30%, otrzymamy kwotę 67,6 tys. zł. Taka kwota komponuje się dobrze z owym 0,7 standardu finansowego „A”, ba, daje nawet możliwość zbilansowania kosztów i subwencji przy grupie liczącej mniej niż 20 osób. Ale tak opisany kurs musiałby się skończyć w jednym roku szkolnym. Nie jest to możliwe, bo owe 800 godzin rozplanowane na trzy dni zajęć w tygodniu (łącznie 20 godzin) to 40 tygodni – trochę za dużo. Ale jeśli zajęcia organizowane byłyby cztery razy w tygodniu, cykl skróciłby się mocno. Oczywiście sprawa ma się zupełnie inaczej, gdy kwalifikacja liczy 500 lub 1100 godzin. Nie czas na wdawanie się w dalsze dywagacje, gdy nie znamy zasad przyznawania i stawki subwencji oświatowej na jednego słuchacza kwalifikacyjnego kursu zawodowego.
W rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 11 stycznia 2012 r. w sprawie kształcenia ustawicznego w formach pozaszkolnych (Dz. U. z 2012 r. poz. 186) – dalej r.k.u. – w § 34 ust. 1 zapisano: Publiczne placówki i ośrodki mogą pobierać opłaty za kształcenie prowadzone w formach pozaszkolnych, o których mowa w § 3 pkt 2, 3 i 5, a to oznacza, że kwalifikacyjne kursy zawodowe (§ 3 pkt 1 r.k.u.) i dokształcanie teoretyczne uczniów-pracowników młodocianych w ramach nauki zawodu są bezpłatne (§ 3 pkt 4 r.k.u.), stąd w żadnej formie nie powinno się ściągać pieniędzy od słuchaczy w szkołach publicznych.
Tak naprawdę ten pierwszy rok traktujemy jako sondaż dla nowych form kształcenia ustawicznego, niekoniecznie mając na uwadze rachunek kosztów. Dlatego uruchomiliśmy kilka kursów, by wskazać osobom, które chcą zmienić lub zdobyć zawód, że jest to dobra forma edukacji zawodowej, jedna z lepszych stron reformy kształcenia zawodowego, która właśnie od września 2012 r. jest realizowana. Uruchomiliśmy kursy przy małej liczbie uczestników, bo – mimo dużej promocji w mediach lokalnych – ciężko było dotrzeć do potencjalnych słuchaczy. Liczebność grup kursowych wskazuje, że potrzeba czasu, by ruszyć pełną parą. Gdy rozmawiam z kolegami i koleżankami z innych powiatów, mało kto mówi, że zdążył uruchomić kursy przed 30 września.
W roku bieżącym nie będzie dofinansowania za okres wrzesień-grudzień, gdyż nie ma stosownej wagi w rozporządzeniu o sposobie naliczania subwencji na rok 2012. Na środki z rezerwy części oświatowej subwencji ogólnej nie ma co liczyć, gdyż decydować będzie liczba uczniów przeliczeniowych w danej jednostce samorządu terytorialnego ogółem, a ta przy niżu demograficznym jest zwykle niższa dla każdego kolejnego roku szkolnego. Ale – gwoli sprawiedliwości – należy przypomnieć, że przecież samorządy otrzymały subwencję na prowadzenie szkół policealnych, do których w nowym roku szkolnym – w większości – już nie miały prawa prowadzić naboru, a szkoły te przecież opuścili absolwenci i liczba oddziałów mocno się zmniejszyła, co oznacza mniejsze koszty.
Źródło: www.oswiata.abc.com.pl , stan z dnia 22 listopada 2012 r.