W publicznych szkołach uczy się już blisko 4 tysiące dzieci emigrantów. Ta liczba będzie rosła. Ministerstwo Edukacji ogłosiło właśnie, że zwolni z opłat za naukę dzieci obcokrajowców (do tej pory za darmo uczyły się te z krajów Unii Europejskiej).
- Tam, gdzie skupiska dzieci cudzoziemców są największe, szkoły będą zatrudniać asystentów nauczycieli znających język i kulturę dzieci - zapowiada Minister Edukacji Narodowej Katarzyna Hall. Asystenci będą zatrudniani przez lokalne samorządy, nie muszą mieć pedagogicznego wykształcenia. Ważne, by znali środowisko lokalnej mniejszości narodowej - mówi rzecznik MEN Barbara Milewska. Takie rozwiązanie sprawdziło się w edukacji dzieci romskich. Każdy romski uczeń w ramach rządowego programu miał opiekuna, który pilnował, by uczeń nie unikał lekcji, pomagał też w nawiązaniu kontaktu z nauczycielami i polskimi rówieśnikami.
Zgodnie z prawem szkoła ma obowiązek przyjąć każde dziecko, nawet gdy rodzice przebywają w Polsce nielegalnie. "Dziś przyszedł Chińczyk, z którym się nie dogadałam, tylko na palcach pokazał, że dziewczynka ma 6 lat. Za godzinę ma przyjść z tłumaczem. Pomocy!" - jeden z dyrektorów prosi o poradę prawną na branżowym forum Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Nauczyciele apelują, że nie tylko dzieci cudzoziemców potrzebują wsparcia. Także polskich uczniów trzeba uczyć tolerancji dla odmiennych kultur i ras. Bo często nie wiedzą, jak traktować czarnoskórego kolegę.
W nowym programie nauczania historii, który zacznie obowiązywać od 2009 r., nauczanie tolerancji i wrażliwości społecznej znalazło się wśród pięciu najważniejszych zadań szkoły. Zaplanowano m.in. lekcje o mniejszościach narodowych w Polsce, konsekwencjach nędzy i konfliktów zbrojnych na świecie.
Dziennik „Polska”, 6 sierpnia 2008 r., Magdalena Kula