Pozycję polskiej nauki bezlitośnie obnaża prestiżowy ranking szanghajski, czyli klasyfikacja szkół wyższych. Znalazły się w nim tylko dwa polskie uniwersytety – Warszawski i Jagielloński. Ale dopiero w czwartej setce.
Ranking wyższych uczelni przygotowywany przez ekspertów z szanghajskiego Uniwersytetu Jiao Tong ogłaszany jest od 2003 r. i co roku elektryzuje środowiska naukowe na całym świecie.
Mająca wielowiekowe tradycje Jagiellonka i uważany za najlepszy w naszym kraju Uniwersytet Warszawski sąsiadują w szanghajskim zestawieniu z takimi szkołami jak Uniwersytet w Kansas, Politechnika w Montanie czy Londyńska Szkoła Higieny i Medycyny Tropikalnej.
– To właśnie na podstawie tej listy wyrabiana jest powszechna opinia o stanie szkolnictwa wyższego poszczególnych państw, a Polska wypada w niej tragicznie – mówi ekonomista prof. Krzysztof Rybiński z SGH.
W oczach szanghajskich ekspertów najbardziej liczą się wyraźne, międzynarodowe sukcesy naukowe uczelni. Punktowani są absolwenci i wykładowcy będący laureatami Nagrody Nobla i Medalu Filedsa (za odkrycia w matematyce), cytowalność w najbardziej prestiżowych pismach naukowych oraz artykuły opublikowane na podstawie badań w „Science” i „Nature”. A tu, jak się okazuje, od lat nie mamy się czym pochwalić. Na 700 możliwych do zdobycia punktów Uniwersytet Jagielloński dostał w tym roku 71,  Warszawski niewiele więcej, bo 75.
Ale tak naprawdę i te punkty polskie uczelnie dostały trochę na wyrost. Uniwersytetowi Warszawskiemu pomogło to, że niegdyś studiowali na nim laureaci Nagrody Nobla – pokojowej Menachem Begin (prawo skończył w 1935 roku) oraz za osiągnięcia w matematyce Leonid Hurwicz (obronił się w 1938 roku). UJ taki wynik osiągnął dzięki temu, że połączył się z Collegium Medicum i to ono zdobywa punkty za cytowalność badań.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 16.08.2010 r.