Powtórkę z zerówki zafundowała siedmiolatkom reforma edukacji, która od września wchodzi do szkół. W dniu 25.06. „Rzeczpospolita” napisała, że w pierwszej klasie nauczyciele będą prowadzili lekcje według zatwierdzonej przez MEN podstawy programowej (mówi, czego wymaga się od ucznia). A ta jest napisana tak, by z nauką poradziły sobie sześciolatki. Pierwszoklasiści będą więc poznawali litery, uczyli się dodawania i odejmowania do dziesięciu.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, przyznaje, że powodzenie reformy zależy teraz od pedagogów i zapowiada, że najtrudniejszy będzie nadchodzący rok szkolny: – Muszą wypracować metody pracy z dziećmi.
Tomasz Ziewiec, dyrektor szkoły nr 25 w Warszawie, nie widzi innego sposobu jak różnicowanie zadań. W jego szkole pięcioro z ok. 60 przyszłych pierwszaków to sześciolatki. – Myślimy, jak dostosować wymagania podstawy programowej, napisanej dla dzieci sześcioletnich, do prowadzenia lekcji w klasach z siedmiolatkami. Na pewno będą dla nich dodatkowe ćwiczenia – mówi Ziewiec.
Z kolei nauczyciele szkoły nr 101 w Krakowie napiszą trudniejszy program dla siedmiolatków. – Trudno obniżać próg wymagań dla dzieci, które już potrafią czytać i pisać – mówi Elżbieta Twardosz–Mamica, dyrektorka szkoły.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 26.06.2009 r.