W ciągu 10 lat gospodarka będzie potrzebować tysięcy wykwalifikowanych gosposi, sprzedawców, spawaczy, zbrojarzy, monterów kadłubów okrętowych, tynkarzy i brukarzy. Ministerstwo Edukacji próbuje ratować szkolnictwo zawodowe, które od końca lat 90. nie może wyjść z zapaści. MEN powołało już zespół ekspertów, który opracuje założenia reformy. Ruszy ona w 2012 r. Do tego czasu eksperci opracują m.in. nowe programy nauczania dla szkół zawodowych, które będą musiały kształcić przez trzy lata.
Teraz do szkół kończących się maturą idzie u nas prawie 80 proc. każdego rocznika, w krajach Unii Europejskiej - najwyżej 60 proc., bo reszta wybiera szkoły zawodowe.
Pierwszy i jak dotąd jedyny polski raport o uczniach szkół zawodowych (badania przeprowadziła rok temu Centralna Komisja Egzaminacyjna) pokazał, że na egzaminie gimnazjalnym zdobyli zwykle mniej niż 10 pkt na 50 możliwych. Nie radzą sobie ani z czytaniem, ani z pisaniem, ani z samodzielnym rozumowaniem. Aż 28 proc. z nich wybrało zawodówkę, bo tam najłatwiej się dostać. Ponad 26 proc. - bo szkoła była blisko domu. Co piąty chciał szybko znaleźć pracę. Ponad 35 proc. nie ma nawet pojęcia, czy w wybranym zawodzie mają szansę na pracę i jaki jest poziom bezrobocia. A 17 proc. i tak zaraz po szkole zamierza wyjechać z kraju.
Nie najlepiej jest też z kadrą ucząca zawodu. Większość nauczycieli ma ponad 55 lat i tylko myśli o emeryturze. Aż 327 nauczycieli zawodu ma ponad 70 lat. Sytuację ma poprawić uwolnienie pensji nauczycieli zawodu. W projekcie nowelizacji ustawy oświatowej MEN zapisało, że fachowcy od nauki zawodu od 2009 r. będą negocjować swoje zarobki z dyrektorami szkół. Stawka wyjściowa: 3800 zł brutto. Ale może być nawet dwa razy więcej, jeśli zgodzi się na to samorząd.
Polskie zawodówki do 2013 roku dostaną też solidny zastrzyk unijnych pieniędzy: ponad 3,2 mld zł. Za te pieniądze samorządy mają zbudować system doradztwa zawodowego dla młodzieży. Bo teraz doradców zatrudnia tylko 350 szkół na ponad 30 tys. wszystkich.
- Chcielibyśmy, by w każdym powiecie ruszyło centrum doradztwa zawodowego, gdzie pracowałoby przynajmniej pięciu specjalistów znających uwarunkowania lokalnego rynku pracy - mówi Marzena Młodziejewska z Departamentu Kształcenia Zawodowego MEN.
Nauczyciele zawodu przejdą szkolenia, w które zaangażują się przedsiębiorcy, właściciele prywatnych firm i duże koncerny. Przeprowadzone zostaną też badania wśród pracodawców. Odpowiedzą, jakich kwalifikacji oczekują od absolwentów szkół zawodowych. Ich sugestie posłużą do zmiany programów nauczania.
Reformy szkolnictwa zawodowego przeprowadziły m.in. Austria i Niemcy. Nauczanie teorii połączono z praktyką. Uczniowie przez trzy dni pracują, dwa kolejne spędzają na lekcjach. Tę tzw. edukację dualną Komisja Europejska zaleca także Polsce.
źródło: Dziennik Polska, 19 sierpnia 2008 r., Magdalena Kula, Tomasz Rożek