W piątek na temat tutoringu rozmawiali dyrektorzy liceów ogólnokształcących podczas konferencji "Tutoring rozwojowy w polskiej szkole", która odbyła się w LXIV Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie.
Tutoring będzie tematem Kongresu Edukacja i Rozwój>>
Otwierając konferencję dyrektor szkoły Beata Zdanowicz przyznała, że postawili w szkole na tutoring rozwojowy, po tym jak jedna z uczennic stwierdziła, że przez trzy lata nauki nikt jej nie zapytał czym się naprawdę interesuje. "W naszej szkole jest duża grupa uczniów zdolnych, którzy maja swych opiekunów-tutorów naukowych, dobrze zaopiekowani są też uczniowie z problemami. W każdej klasie mamy po dwoje wychowawców: kobietę i mężczyznę, wspomagają ich pani pedagog i panie psycholożki.
"Od samego początku zainteresowanie tutoringiem wykazało ponad 60 proc. naszych nauczycieli" - dodała. Kilkoro nauczycieli skończyło kursy przygotowujące do pracy tą metodą, następnie, jako liderzy przeszkolili kolejnych nauczycieli w szkole, zachęcając ich do tej metody.
Tutoring wywodzi się ze anglosaskiego świata akademickiego (wzorami są Oxford i Cambridge), gdzie jest metodą pracy profesora ze studentem, której celem jest wspomaganie studenta w rozwoju intelektualnym i moralnym, w planowaniu własnej drogi edukacyjno-zawodowej, osiąganiu samodzielności i dojrzałości. Polega na regularnych systematycznych spotkaniach ucznia z tutorem. Zapewnia to możliwość czuwania nad postępami podopiecznego, modyfikowanie celów zgodnie z bieżącą sytuacją i potrzebami.
"Najogólniej można powiedzieć, że tutor to ktoś, kto poświęca swoją uwagę i czas konkretnemu uczniowi, skupia się na jego zainteresowaniach, jego rozwoju, jego możliwościach” - tak o tutoringu mówił podczas konferencji Jarosław Traczyński, nauczyciel historii, tutor, instruktor tutoringu z Fundacji Kolegium Tutorów.
Jak zaznaczył, każda z relacji uczeń nauczyciel jest inna, każda wygląda inaczej, najważniejsze są czas i uwaga, jakie dostaje od nauczyciela uczeń. "Uczniowie bardzo potrzebują możliwości rozmawiania z osobami dorosłymi, którzy są nastawieni nie tylko na zadania, osiąganie wyników, rozliczanie, ale po prostu mogą się podzielić doświadczeniem" - powiedział Traczyński dziennikarzom.
Zwrócił uwagę na korzyści jakie płyną ze stosowania tej metody pracy zwłaszcza jeśli chodzi o "uczniów przezroczystych", którzy przechodzili przez czas nauki w szkole niezauważeni, nie zwracali na siebie uwagi, gdyż ani nie sprawiali kłopotów, ani nie osiągali specjalnych sukcesów. "Tymczasem, gdy mają możliwość pracy z tutorem to okazuje się, że są to bardzo ciekawe osoby i bardzo ciekawe rzeczy wynikają z ich wspólnej pracy" - powiedział. "To relacje, które zmieniają zarówno uczniów, jak i nauczycieli. To relacje, z których przy pełnym zaangażowaniu obu stron, zyskują obie" - dodał.
Pytany jak się buduje takie relacje zaznaczył, że najważniejsza jest dobrowolność. "Ważne jest by stworzyć warunki, w których uczeń może zdecydować się na pracę z tym tutorem, z którym czuje, że coś go może łączyć" - odpowiedział. Zaznaczył, że trzeba też brać po uwagę to, że nie zawsze i nie wszystkie relacje się udają.
Pytany zaś o rodzaje tutoringu wymienił trzy najważniejsze. "Jest tutoring, który ma mocny profil akademicki, tutor wtedy staje się kolejnym ogniwem w realizowaniu programu szkolnego. Niektóre szkoły realizują niektóre przedmioty po tutorsku, może też być dodatkową ofertą szkoły - jeśli uczeń się czymś interesuje to ma możliwość po lekcjach pracować z tutorem. Drugi biegun tutoringu to tutoring wychowawczy polegający na tym, że próbuje się połączyć zadania wychowawcy z zadaniami tutora. Gdzieś pośrodku jest tutoring rozwojowy, który obejmuje obie te sfery wychowawczą i naukową" - powiedział Traczyński.
Tutoring jako metoda pracy z uczniem dotarł do Polski na przełomie lat 80. i 90. Jako metoda pracy z uczniami stosowany jest w wielu szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych w kilku miastach Polski. Za "zagłębie" tutoringu w Polsce uważa się Wrocław.
Konferencja "Tutoring rozwojowy w polskiej szkole" towarzyszyła spotkaniu dyrektorów szkół skupionych w Towarzystwie Szkół Twórczych i Stowarzyszeniu Szkół Aktywnych.
Towarzystwo Szkół Twórczych (TST) powstało w 1983 r. Na początku tworzyło je 9 liceów ogólnokształcących z różnych miast, skupionych wokół LX LO w Warszawie (później przemianowanego na LXIV LO im. Stanisława Ignacego Witkiewicza) - szkoły autorskiej działającej według metody opracowanej przez Danutę Nakoneczną. Zakłada ona, że najlepszym środowiskiem rozwoju i kształcenia ucznia zdolnego jest mała szkoła publiczna (publiczna, czyli dostępna dla wszystkich uczniów niezależnie od stopnia zamożności ich rodziców) oferująca dużo zajęć pozalekcyjnych.
Zgodnie z opracowaną przez Nakonieczną koncepcją, nauczyciele na początku muszą dobrze poznać swoich nowych uczniów, poznać ich zainteresowania szkolne i pozaszkolne, aby móc dostosować swój sposób pracy do możliwości i oczekiwań uczniów. Każda klasa ma dwóch wychowawców. Nauczycielom w prowadzeniu zajęć pomagają asystenci uczniowie - najzdolniejsi, najbardziej zainteresowani danym przedmiotem lub daną tematyką.
Wśród innych pomysłów Nakonecznej, które znalazły naśladownictwo w innych szkołach, jest wprowadzenie m.in. ocen opisowych, autorskich programów nauczania, nauczania zintegrowanego w zakresie przedmiotów humanistycznych i przyrodniczych oraz matematyki i informatyki.Z czasem TST skupiło 32 publiczne licea ogólnokształcące. Na początku lat 90., na wzór Towarzystwa, uformowała się grupa szkół, która przyjęła nazwę Stowarzyszenia Szkół Aktywnych (SSA). (PAP)