„Podróż niejedno ma imię...” – test humanistyczny o takim tytule rozwiązywało wczoraj 480 tys. uczniów trzecich klas gimnazjalnych w całej Polsce. Kilka godzin po zakończeniu testu do szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej dotarł e-mail z informacją, że od wtorku wieczorem zadania z rozwiązaniami są dostępne w Internecie wraz z linkiem do strony na amerykańskim serwerze. CKE zawiadomiła policję o popełnieniu przestępstwa i Ministerstwo Edukacji o przecieku testu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że test mógł być zawieszony w Internecie o godz. 21 w dzień poprzedzający egzamin. Przesłano go z polskiego komputera. Na razie nie wiadomo, ilu uczniów miało do niego dostęp. To kluczowa informacja, od której zależy decyzja CKE o zakresie unieważnienia egzaminu. Szef CKE uspokaja, że dostęp do wyników testu był ograniczony i gimnazjaliści, którzy uczciwie pisali egzamin, nie mają powodów do niepokoju. – Test był trudno dostępny. Mogły do niego zajrzeć tylko osoby, które znały dziewięciocyfrowy numer pliku – wyjaśnia prof. Konarzewski. Dodaje, że na pewno przy pomocy policji uda się znaleźć uczniów, którzy mogli mieć dostęp do zadań, i sprawcę przecieku. Takich uczniów czeka powtórka testu w czerwcu, a osobę odpowiedzialną za przeciek – postępowanie prokuratorskie. Prócz mundurowych źródła przecieku szuka sama CKE. Prof. Konarzewski zarządził we wszystkich okręgowych komisjach egzaminacyjnych drobiazgowe dochodzenie, czy w czasie dostarczania do szkół arkuszy egzaminacyjnych nie doszło do naruszenia procedur ich tajności. Testy do gimnazjów dotarły na dzień przed egzaminem. Dostęp do nich mieli pracownicy CKE, drukarze, kurierzy, dyrektorzy i nauczyciele. – Dystrybucja testów to najsłabszy punkt egzaminu – przyznaje Wiesław Kosakowski, dyrektor Gimnazjum nr 24 w Gdyni. – Ten, kto z tego skorzystał i wykradł test, zrobił ogromną krzywdę uczniom. Bo jeśli się okaże, że dostęp do wyników był szerszy, egzamin trzeba będzie powtarzać.
Wczoraj wieczorem do dyrektora CKE dotarły też sygnały o możliwym przecieku dzisiejszego testu matematyczno-przyrodniczego. Pracownicy komisji sprawdzali fora internetowe, by potwierdzić informację. – Jeśli się okaże, że przeciekły także te testy, moja misja w CKE się kończy – powiedział „Rzeczpospolitej” Krzysztof Konarzewski.
źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, Głos Nauczycielski, Serwis Samorządowy PAP, Onet.pl, 23 kwietnia 2009r.