Niż demograficzny sprawił, że dla szkół publicznych uczniowie stali się dobrem gwarantującym przetrwanie. Dyrektorzy prześcigają się więc w pomysłach, żeby zwabić jak najwięcej młodych ludzi.
Do szkół podstawowych pójdzie w tym roku 269 tys. siedmiolatków, czyli o 92 tys. mniej niż w ubiegłym roku. Z roku na rok liczba uczniów w szkołach maleje o kilka procent. Zgodnie z prognozami GUS na lata 2008 – 2035 liczba dzieci i młodzieży w wieku szkolnym zmniejszy się o kolejne 4 proc. Mniejsza liczba uczniów oznacza mniej etatów dla nauczycieli. Dlatego, chcąc uniknąć zwolnień, dyrektorzy walczą o uczniów, jak firmy o klientów.
Szkoły biorą udział w targach, na których reklamują swoje usługi, organizują akcje marketingowe. Licea zawodowe chwalą się projektami domów wykonanych przez uczniów w ramach dyplomów, pokazami fryzjerstwa, gotowania, naprawy samochodów.
Na starania dyrektorów odpowiadają rodzice uczniów. Choć w podstawówkach obowiązuje rejonizacja, piszą podania o umieszczenie dziecka poza rejonem albo zapisują sześcio-, siedmiolatki do specjalnie utworzonej klasy sportowej dla... małych szachistów.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 16.06.2010 r.