Przedstawiciele związków zawodowych, którzy w czasie protestu części załogi nie panują nad emocjami, mimo ochrony mogą zostać zwolnieni.
Takie rozstrzygnięcie podjął wczoraj Sąd Najwyższy w sprawie górników z kopalni Budryk.
Na przełomie lat 2007 r. i 2008 r. trzy z sześciu działających w tej kopalni związków zawodowych w związku z połączeniem z Jastrzębską Spółką Węglową SA żądali m.in. podniesienia ich zarobków do poziomu wynagrodzeń w JSW, a także możliwości bezpłatnego nabycia akcji prywatyzowanej kopalni.
Po zakończeniu protestu spółka wręczyła kilku górnikom wypowiedzenia motywując je m.in. tym, że związkowcy naruszyli nietykalność osobistą innych pracowników. Jeden ze związkowców opluł innego pracownika, drugi zaś podszedł do grupki rozmawiających i uderzył jednego z nich daszkiem kasku w podstawę nosa.
Zwolnieni związkowcy uznali, że zarzuty były wyolbrzymione i wytoczyli powództwo o przywrócenie do pracy. Sądy I i II instancji konsekwentnie odmawiały uznania ich roszczeń, co potwierdził ostatecznie również Sąd Najwyższy.
– Takich zdarzeń nie można bagatelizować – stwierdziła w uzasadnieniu do wyroku Teresa Flemming-Kulesza, sędzia SN. – Nie ma żadnego uzasadnienia do działań sprowadzających się do przemocy fizycznej czy naruszania dóbr osobistych. Tym bardziej że podczas strajku, gdy pracownik ucieka się do przemocy związanej z różnicą poglądów na ten protest, może to mieć znacznie dalej idące skutki.
SN uznał więc, że rozstanie się ze związkowcami za zwykłym wypowiedzeniem jest w takiej sytuacji uzasadnione.
Sygnatura akt: I PK 221/10
Źródło: Rzeczpospolita, Mateusz Rzemek, 20 maja 2011 r.