"Wychodząc naprzeciw zmianom na polskiej kolei zapowiadanym przez pana ministra Sławomira Nowaka w ramach programu Twoja Kolej, w imieniu pracowników spółek Grupy PKP zwracamy się do pana premiera o ustanowienie kontraktu dla kolejarzy" - napisali związkowcy.
Pod listem podpisali się przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP Stanisław Stolorz, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" Henryk Grymel i przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Związkowcy powołują się na informacje przedstawione w ubiegłym tygodniu w Sejmie przez prezesa PKP SA i szefa Grupy PKP Jakuba Karnowskiego. Karnowski pytany przez posłów komisji infrastruktury, ile zarabia, powiedział, że jest to 59 tys. zł brutto miesięcznie. W jego kontrakcie zapisano także, że może otrzymać premię w wysokości 50 proc. rocznego dochodu, jeżeli zrealizuje wszystkie postawione mu cele.
Związkowcy uznali więc, że gdyby średnie wynagrodzenie pracowników spółek należących do Grupy PKP wynosiło jedynie 10 proc. wynagrodzenia jej szefa, to wyniosłoby 5900 zł. W swoim liście wnoszą także o to, by pracownicy również mogli otrzymywać premię "za wykonanie zadań w wysokości 50 proc. dochodu rocznego. Domagają się także wprowadzenia 12-miesięcznego okresu wypowiedzenia umowy o pracę.
"Nasze oczekiwania ustanowienia kontraktu dla kolejarzy wynikają z ustalonych przez ministra transportu budownictwa i gospodarki morskiej standardów wynagrodzeń w Grupie PKP, z których wynika, ze praca prezesa PKP SA jest znacznie ważniejsza niż konstytucyjnego ministra" - czytamy w liście.
Karnowski został prezesem PKP SA na początku kwietnia 2012 r. Wcześniej był prezesem PKO TFI, a jeszcze wcześniej pracował m.in. w Banku Światowym i NBP. Jego zatrudnienie w PKP, a konkretnie wysokość zarobków, wywołało liczne dyskusje. Pensja prezesa Karnowskiego - w przeciwieństwie do jego poprzedników - nie jest bowiem warunkowana tzw. ustawą kominową określającą maksymalne poziomy wynagrodzeń w spółkach Skarbu Państwa, ale wynika z kontraktu menedżerskiego. Politycy opozycji ironizowali wówczas, że należy podnieść pensje prezydentowi i premierowi, skoro menedżerowie w PKP zarabiają dużo więcej od nich.
Przedstawiciele rządu i branży kolejowej odpowiadali natomiast, że specjaliści nie będą chcieli pracować na kolei, jeżeli w firmach prywatnych będą mogli zarobić dużo więcej.