Coraz częściej pracodawcom w Polsce nie opłaca się oszczędzać na bezpieczeństwie i higienie pracy, bo od kilku lat ustawodawca różnicuje wysokość składki ubezpieczeniowej dla firm i uzależnia ją od poziomu bezpieczeństwa pracy. Kryzys w Europie zrobił jednak swoje. 

Z raportu Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy wynika, że tylko w 2007 roku na terenie UE, w wyniku wypadku w miejscu pracy zginęło aż 5580 osób, a prawie 3% musiało pójść na przymusowe zwolnienie lekarskie. Ponadto ze statystyk wynika, że w okresie 12 miesięcy aż 23 mln osób cierpiało na problemy zdrowotne, które powstały w wyniku pracy zawodowej lub które pogłębiły się wskutek wykonywanej pracy. M.in. specjaliści z Europejskiego Instytutu Związków Zawodowych (ETUI) zorganizowali więc w Krakowie specjalne szkolenie i dyskusję na temat wpływu kryzysu gospodarczego, społecznego i finansowego na bezpieczeństwo i higienę pracy w krajach Europy.
Nie ulega wątpliwości, że kryzys miał bezpośredni wpływ na poziom BHP. Pracodawcy w pogoni za oszczędnościami stracili rachubę i cieli koszty na oślep, także te, od których zależy bezpieczeństwo i higiena pracy. Dodatkowo nie płacili za nadgodziny i kazali pracownikom pracować ponad wyznaczone ramy godzinowe. Praca na akord, wzrost obciążeń i nieustanna obawa przed zwolnieniami zrobiły swoje. Kondycja psychiczna pracowników siadła, bo otoczenie nie nastrajało do tworzenia pozytywnych emocji. Pracodawcy stracili możliwość prowadzenia właściwej oceny ryzyka i zagrożeń. W efekcie pracownicy znaleźli się w pułapce. Utrata zdrowia i życia w miejscu pracy okazała się realna, jak nigdy wcześniej.
W ocenie pracowników coraz lepiej w obszarze bezpieczeństwa jest w państwach o niższym statusie gospodarczym, a coraz gorzej w państwach wysokorozwiniętych. W tych ostatnich oszczędności na bezpieczeństwie i higienie pracy były wyjątkowo dotkliwe. Tymczasem przeraża, że organy kontroli, inspektoraty pracy, instytucje zajmujące się bezpieczeństwem, edukacją i szkoleniem są systematycznie pozbawiane środków finansowych na walkę z patologią w miejscach pracy. Dodatkowo w nowej koncepcji polityki Unii Europejskiej na lata 2013-2020 zabrakło programu na rzecz bezpieczeństwa i higieny pracy. W tej sytuacji do poprawy może dojść jedynie poprzez wzrost świadomości pracodawcy m.in. w zakresie odpowiedzialności za BHP.
Wnioski ze spotkania związkowców są jednoznaczne. Lepiej przeciwdziałać, niż leczyć, bo prawa ekonomii są bezlitosne. Koszty związane z naprawieniem szkody powstałej w wyniku wypadku w pracy lub z leczeniem chorób zawodowych są znacznie wyższe, niż często jednorazowa inwestycja w BHP i zwykła prewencja. Hasło włącz myślenie jest więc kluczowym mottem.