Jedno posiedzenie podkomisji, ogólna dyskusja, kilkadziesiąt zastrzeżeń do projektu ze strony pracodawców, brak ostatecznej wersji nowych przepisów – to dotychczasowy efekt prac niższej izby parlamentu nad obywatelskim projektem ograniczającym handel w niedziele. Nie wróży to najlepiej propozycjom przedstawionym przez NSZZ „Solidarność”. Zwłaszcza że o formę ograniczeń wszyscy spierają się ze wszystkimi – związki zawodowe z pracodawcami branży handlowej, a rząd – z jednymi i drugimi.
Aby ograniczenia zaczęły obowiązywać od 1 stycznia, ustawa ograniczająca handel w niedziele powinna być uchwalona jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi. W przeciwnym razie trudno byłoby zapewnić branży minimalny czas potrzebny jej do przygotowania się na tak ważne zmiany.
Szanse na szybkie uchwalenie ustawowych obostrzeń są jednak niewielkie także z innego powodu – projekt wymaga znacznie głębszych zmian niż tylko te zaproponowane przez wnioskodawców.
[-DOKUMENT_HTML-]
Przede wszystkim nie zakłada on nowelizacji kodeksu pracy, a to oznacza, że inne ograniczenia co do handlu obowiązywałyby w niedziele, a inne – w 13 dni świątecznych w roku. Doszłoby do absurdu – handel byłby dopuszczalny na szerszą skalę np. w Boże Narodzenie niż w zwykłą niedzielę.
Dopóki wszystkie strony nie dojdą do porozumienia w tych podstawowych kwestiach, zakaz handlu w niedziele pozostanie jedynie projektem.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna