Od początku tego roku po raz pierwszy w Niemczech obowiązuje płaca minimalna w wysokości 8,5 euro za godzinę (brutto). Ponadto, począwszy od 2018 r. poziom ten będzie co roku dostosowywany przez specjalnie ku temu powołaną komisję złożoną z przedstawicieli organizacji pracodawców i pracowników.
Pierwsze efekty
Na pełne efekty wprowadzenia płacy minimalnej przyjdzie więc poczekać jeszcze co najmniej kilka lat, ale widać już pierwsze zmiany. Po dwóch miesiącach działania płacy minimalnej, w lutym br. liczba osób, które zarabiały na tyle mało, że dodatkowo korzystały z zasiłku dla bezrobotnych (tzw. Hartz IV) spadła. W grudniu 2014 r. było ich 1,268 mln, a dwa miesiące później – o 45 tys. osób mniej – 1,223 mln.
Federalna Agencja Pracy przestrzega jednak przed zbytnią euforią. Zwraca uwagę, że z początkiem każdego roku następuje spadek liczby osób korzystających z Hartz IV, choć przyznaje, że spadek w tym roku był większy niż w latach ubiegłych.
W rozmowie z EurActiv prof. Friedrich Schneider z Uniwersytetu Johannesa Keplera w Linz zwraca uwagę, że wpływ płacy minimalnej na rynek „jest umiarkowany”. Przytacza on prognozę UJK i Instytutu Stosowanych Badań Ekonomicznych, zgodnie z którą nie wzrosła liczba bezrobotnych. Do końca roku ma jednak wzrosnąć liczba nielegalnie zatrudnionych – o 30 tys. – do 7,8 mln łącznie.
Nie pomoże najuboższym?
Rzecznik opozycyjnych Zielonych Wolfgang Strengmann-Kuhn również przyłączył się do głosów wyrażających ostrożność wobec płacy minimalnej. „Wprowadzenie płacy minimalnej to słuszna decyzja, ale nie rozwiąże ona problemów z biedą w kraju. Omija ona wielu pracujących najbiedniejszych, pośród których jest wielu samozatrudnionych” – tłumaczył.
Po tym, jak Niemcy wprowadziły płacę minimalną we wszystkich sektorach gospodarki, w Europie pozostało jeszcze kilka państw, które nie stosują takiego rozwiązania. Są to: Austria, Cypr, Dania, Finlandia, Szwecja i Włochy.