Komplikacje się zaczęły, gdy jeden ze współwłaścicieli uległ wypadkowi w drodze do pracy. Mimo, że ZUS nie zakwestionował ani wypadku przy pracy, ani przedstawionych zwolnień lekarskich, to jednak nie uwierzył, że prezes jest zatrudniony na etacie we własnej firmie. ZUS rozumował, że wspólnicy spółki z o.o. jako dyrektorzy podlegają sobie samym jako członkom zarządu spółki. Taki stosunek nie zawiera więc w sobie podporządkowania, które jednym z elementów stosunku pracy określonych w art. 22 kodeksu pracy. Zdaniem ZUS, nie można więc uznać za zatrudnienie umowy o pracę prezesa na stanowisku dyrektora. Odmówił więc wypłaty świadczenia za wypadek w drodze do pracy.
Poszkodowany prezes odwołał się od decyzji ZUS do sądu. Sądy w pierwszej jak i w drugiej instancji uznały jednak, że skoro obaj właściciele faktycznie wykonywali umówioną pracę na rzecz swojej spółki, to zatrudnienie jednak istniało, a nie zmierzało jedynie uzyskania uprawnień do świadczeń z ubezpieczeń społecznych. Sądy przyznały poszkodowanemu prawo świadczenia. ZUS jednak trwał przy swoim i skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy rozstrzygając sprawę 9 czerwca 2010 r. rację jednak przyznał prezesowi. Stwierdził, że przepisy prawa pracy i kodeksu spółek handlowych nie stoją na przeszkodzie temu, aby ta sama osoba była wspólnikiem spółki, pełniła funkcję członka jej zarządu i była zatrudniona przez tę spółkę jako pracownik. Prezes – dyrektor ma więc prawo do świadczeń z tytułu wypadku, któremu uległ w drodze do pracy. Sąd Najwyższy zaznaczył jednak, że w sprawie zapadłoby inne orzeczenie, jeśli prezes byłby właścicielem jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (sygn. II UK 33/10). Eksperci zaznaczają, że najlepszym sposobem na uniknięcie problemów z ZUS jest zawieranie w takich sytuacjach kontraktu menedżerskiego. Można w nim w elastyczny sposób regulować zasady współpracy prezesa będącego jednocześnie dyrektorem w zarządzanej przez siebie spółce.