W projekcie nowelizacji kodeksu pracy MPiPS proponuje 20 tygodni urlopu macierzyńskiego, sześć tygodni dodatkowego urlopu macierzyńskiego i 26 tygodni urlopu rodzicielskiego, którym dowolnie mogą dzielić się ojciec i matka. Obecnie urlop macierzyński trwa 20 tygodni, a dodatkowy - cztery tygodnie.
Przepisy wydłużające urlop macierzyński do roku mają objąć nie tylko rodziców dzieci urodzonych po ich wejściu w życie (planowo 1 września), ale także osoby, które będą wtedy na urlopach. Ponieważ do dłuższych urlopów będą mieli prawo rodzice dzieci urodzonych po 17 marca, wywołało to protesty rodziców dzieci urodzonych w pierwszym kwartale. W poniedziałek minister odniósł się do postulatów ruchu "Matek Pierwszego Kwartału".
"Zdarzały się wydłużenia urlopu macierzyńskiego, które następowały w grudniu i nie obejmowały całego rocznika. To nie jest praktyką, że nowe przepisy obejmują cały rocznik, chyba że jakieś rozwiązanie wchodzi w życie od 1 stycznia. Ale czy lepiej by było, gdyby ta ustawa weszła w życie 1 stycznia 2014 r.?" - pytał minister.
Przypomniał, że gdy premier Donald Tusk zapowiedział wydłużenie urlopów w swoim expose, mówił o drugiej połowie roku. "Potem padł termin 1 września i początkowo myśleliśmy, że obejmie wszystkie dzieci urodzone po 1 września, bo tak jest w Polsce większość ustaw konstruowanych, że obejmują to, co ma miejsce po ich wejściu w życie. Chcąc być jak najbardziej otwarci, zaproponowaliśmy taką wersję ustawy, która obejmie i rodziców będących w momencie jej wejścia w życie nawet na ostatnim dniu urlopu macierzyńskiego. Teraz widać, że nigdy nie da się uszczęśliwić wszystkich" - mówił Kosiniak-Kamysz.
Według Kosiniaka-Kamysza projekt ustawy może trafić do Sejmu w kwietniu. "W tym tygodniu chciałbym przesłać projekt na komitet stały Rady Ministrów. Jak komitet stały się nim zajmie, rekomenduje go Radzie Ministrów, trafi na posiedzenie rządu i myślę, że w trybie szybkim do parlamentu. Termin wejścia z życie 1 września nie jest zagrożony, ponieważ mamy jeszcze te kilka miesięcy pracy w parlamencie" - powiedział.
Szef MPiPS podkreślił, że w jego odczuciu rząd "poszedł najszerzej, jak to tylko było możliwe, chcąc wprowadzić te rozwiązania jak najszybciej". "Myślę, że ważne jest, że one wchodzą w tym roku, ważne, że obejmują znaczącą część dzieci urodzonych w tym roku. Ale zawsze ktoś będzie pokrzywdzony" - tłumaczył. Zaznaczył, że objęcie nowymi przepisami dzieci urodzonych w pierwszym kwartale kosztowałoby pół miliarda.