W czasie kiedy polski rząd wprowadza przepisy, które zachęcą kolejne tysiące kobiet do rezygnacji z pracy, Unia chce zwiększać szanse kobiet na rynku pracy. Nowe przepisy mają pomóc mamom w powrocie do pracy, a ojców bardziej zaangażować w opiekę nad dziećmi.

Czytaj: Unia wyśle ojców na "przymusowy" dwumiesięczny urlop rodzicielski >

Polskie prawo pracy jest naprawdę przychylne rodzicom. Urlopy związane z rodzicielstwem są długie i dobrze płatne. Łącznie trwają 52 tygodnie, przy czym 14 pierwszych może wykorzystać tylko mama. Resztą rodzice mogą się podzielić. Mogą, ale tego nie robią. Czy mężczyźni boją się zostać z dziećmi?

W Polsce role kobiety i mężczyzny wciąż postrzegane są bardzo tradycyjnie, ale myślę, że nie jest to wyłączny powód. Na pewno duże znaczenie mają pieniądze - w domu zostaje ten, kto mniej zarabia. A to prawie zawsze kobieta. I koło się zamyka, bo kobiety, szczególnie młode, to wciąż pracownicy gorszej kategorii - gorzej opłacane już na starcie, bo zapewne znikną z firmy na długie miesiące, kiedy zajdą w ciążę, a potem idą na urlopy. To one bez uprzedzenia nie pojawiają się w pracy, kiedy zachoruje dziecko albo niespodziewanie zamkną przedszkole. To wszystko wpływa na to, jak postrzegane są przez pracodawców i jakie stawki są im oferowane. Bez systemowej pomocy kobiety są bez szans.

Kiedy w 2017 roku w polskim Senacie debatowano nad tą unijną propozycją senator PiS Jerzy Czerwiński zszokował wszystkich mówiąc, że będzie to oznaczało koniec prawdziwego polskiego mężczyzny: "To, że w Europie mężczyźni przestają być mężczyznami, wiąże się niestety także z tym, że kobiety przestają być kobietami. To się jakby zjeżdża. Efekt jest taki, że wchodzi islam z „prawdziwymi” mężczyznami. Tak urządziła nam to natura, a właściwie Bóg. Chcę żeby to było do końca w Polsce i już! Chcecie państwo tutaj mieć taką równość? Bo ja nie. Ja chcę mieć w Polsce po prostu kobiety i mężczyzn". Ale młode pokolenie chce takiej równości i takiego "zepsucia", chce żyć partnersko i tata z wózkiem to coraz częstszy widok w większych miastach. To, jak widać, wciąż nie dla wszystkich oczywiste, że mężczyzna może tak samo dobrze zająć się dzieckiem, jak kobieta, i że może zrobić przerwę w karierze, i że wcale nie odbiera mu to męskości.

 

Unia chce, żeby to były dwa miesiące - dwa miesiące tylko dla taty. Wydaje mi się, że to jedyny sposób, aby wpłynąć na mentalność pracodawców i decyzje mężczyzn. Jeśli nie wykorzystają tych dwóch miesięcy, to one po prostu przepadną. Przeciwnicy unijnego pomysłu krytykują jego przymusowość, ale to chyba jedyny sposób na zmianę w tym zakresie.

Pamiętam początki urlopu ojcowskiego - to pełnopłatne 14 dni, które ojciec może wykorzystać po narodzinach dziecka (w ciągu 2 lat). Mężczyźni obawiali się reakcji pracodawcy, kolegów. Wstydzili się o niego wnioskować. Teraz takich obaw mają już mniej. Korzystanie z ojcowskiego staje się normą, a liczba wniosków rośnie każdego roku, bo to właśnie taki urlop, którego nie można oddać kobiecie. I o ile mężczyźni chętniej idą już na krótki urlop ojcowski, to według danych ZUS na 100 kobiet zostających z dzieckiem w domu na urlopie rodzicielskim przypada tylko 1 mężczyzna korzystający z tego prawa. Może nowe unijne przepisy to zmienią?