Tusk podczas środowej konferencji komentował złożony w Sejmie poselski projekt zmian w kodeksie pracy, przewidujący zakaz pracy w placówkach handlowych w niedzielę. Podpisali się pod nim posłowie PiS, PSL, SP i kilku posłów PO.
"Będę przekonywał Sejm i tę, na szczęście niedużą grupkę posłów Platformy, że to nie jest kwestia ideologicznego sporu, że warto zostawić tę sprawę w spokoju, bo ona może doprowadzić do utraty miejsc pracy przez dużą liczbę ludzi" - zapowiedział Tusk.
Premier podkreślił, że jest zwolennikiem możliwie małej ingerencji państwa i prawa w obszary, które nie powinny być przesadnie regulowane. "Swoboda dysponowania własnym czasem w niedzielę wydaje się naturalnym uprawnieniem dla ludzi. Nie będę zwolennikiem eliminacji handlu w niedzielę" - powiedział.
"Wydaje się rzeczą bezdyskusyjną, że tego typu propozycje nie sprzyjają rynkowi pracy. Odrzucam dość bałamutne argumenty, że ludzie tyle pieniędzy wydadzą, ile mają i że jak w niedzielę zamknie się wszystkie sklepy, to wydadzą innego dnia te pieniądze" - dodał.
Tusk zaznaczył, że w czasie, kiedy pracy brakuje, nie należy podejmować inicjatyw jak ta ws. zakazu handlu w niedzielę. Jego zdaniem dyskusja na ten temat mogłaby być podjęta w czasie, gdy bezrobocie byłoby na poziomie wyraźnie poniżej 10 procent.
Ocenił, że hipokryzją jest mówienie o niedzieli, "jako dniu wolnym od pracy dla wszystkich". "W dzisiejszych warunkach cywilizacyjnych nie jest to możliwe. Raczej stoi za tym jakieś przeświadczenie, ideologia lub wiara, a nie kwestie pracownicze" - zaznaczył.
Podkreślił, że istnieje grupa ludzi, m.in. związanych z Kościołem, którzy domagają się całkowitego zakazu handlu w niedzielę. "Wierzę, że mają dobrą intencję w tym sensie, że wierzą w to, co mówią, że to jest ważne dla ludzi" - powiedział premier.